
To nie tak miało wyglądać
Do niespodzianki doszło we wczorajsze późne popołudnie. Czarni Jaworze ulegli ekipie z dolnej części tabeli, LKS-owi Studzienice.
- Niedosyt, smutek, wkurzenie - nie będę używać mocniejszych słów, które siedzą w nas po tym spotkaniu. Przykra niespodzianka, którą jesteśmy mocno zawiedzeni. Jesteśmy w grubym dołku, ale musimy z niego wyjść w końcu, nie możemy popaść w marazm - deklaruje trener Czarnych, Krzysztof Dybczyński.
W pierwszych trzech kwadransach jaworzanie mieli ogromną przewagę nad rywalem. Zdecydowana większość czasu gra toczyła się na połowie LKS-u Studzienice. Problem Czarnych był taki, że z tej optycznej przewagi nie potrafili zrobić pożytku. Nie tylko nie została ona udokumentowana w rezultacie, ale i także brakowało sytuacji bramkowych. Było to typowe bicie "w mur", a prócz prób wjazdów w pole karne rywala i rzutu wolnego Damiana Ścibora nie było okazji godnej odnotowania...
A po przerwie zaskoczyli goście. W 62. minucie Marcin Janosz głową ulokował z bliskiej odległości piłkę w siatce po zamieszaniu po rzucie rożnym. Zmiennik LKS-u przypomniał o sobie chwilę później. W 69. minucie wykorzystał on pojedynek "oko w oko" z Mateuszem Markielem. Czarni próbowali odmienić losy meczu. W 84. minucie Michał Sztykiel wpisał się na listę strzelców po świetnym podaniu Dariusza Kołodzieja. Na więcej jednak goście nie pozwolili, choć w samej końcówce sytuacji sam na sam nie wykorzystał Janusz Cyran.