Koniec kariery bokserskiej Tomasza Adamka. „Góral” po przegranej z Erikiem Moliną potwierdził, że rozstanie jest nieuniknione. – W boksie nie ma już dla mnie miejsca. To sport dla zwycięzców – stwierdził.

Polsat Boxing Night W Krakowie gilowiczanin walczył dobrze, do 10. rundy wszyscy sędziowie punktowi wskazywali na jego korzyść. Potężny prawy Amerykanina zakończył jednak przedwcześnie pojedynek, po tym, jak dopingowany przez publiczność pięściarz padł „na deski”. – Taki jest boks. Nawet, gdy prowadzisz możesz dostać jeden cios i walka się kończy. Opuściłem rękę, on mnie trafił. Przegrałem przez jeden błąd. Szkoda... – mówił w ringu niepocieszony Tomasz Adamek.

55. starcie na zawodowych ringach przyniosło piątą porażkę „Górala”. Bokser pochodzący z Gilowic ma już 39. wiosen, toteż logiczne jest to, że szans na zdobycie mistrzowskiego pasa wagi ciężkiej już mieć nie będzie.  – W boksie nie ma już dla mnie miejsca. To sport dla zwycięzców. Nie wychodzi się do ringu, aby przegrywać. Trzeba wreszcie odejść – zaznaczył Adamek, który już po wcześniejszej przegranej z Arturem Szpilką zapowiadał, że raczej żadnej walki nie stoczy.