SportoweBeskidy.pl: Walczyliście dzielnie, ale się nie udało. Dlaczego?
Tomasz Cieślik:
Zdobyliśmy w tamtej rundzie zdecydowanie za mało punktów, bo tylko 9. Zimą dokonaliśmy kilku wzmocnień i zaczęliśmy grać zdecydowanie lepiej, ale nie zdążyliśmy tej straty nadrobić. Szkoda, bo zabrakło niewiele. Walka o utrzymanie była trudna, była wymagająca. Wygrywaliśmy nie tylko my, ale także nasi najwięksi rywale. Ostatecznie udało nam się zrobić 17 punktów, a przed nami jeszcze jeden mecz. To pokazuje, że wiosna była dla nas zdecydowanie bardziej udana. 

 

SportoweBeskidy.pl: Wasze zimowe transfery były zaskakujące pod kątem ciężaru "nazwisk".
T.C.:
Dołączył do nas m.in. Kamil Kozieł, a więc wyróżniający się zawodnik Górala Żywiec. Chciał nam pomóc w walce o utrzymanie. On oraz Rafał Żurawski wnieśli wiele dobrego w naszą grę. Jestem bardzo zadowolony ze wzmocnień, bo punkty przecież same się nie zrobiły. Duża ich zasługa w tym. Ale i to niestety nie wystarczyło, by utrzymać się w A-klasie. 

 

SportoweBeskidy.pl: W kilku meczach zabrakło wam niewiele, by zdobyć więcej punktów. 
T.C.:
Najbardziej w tej rundzie żałujemy meczów z żywieckimi drużynami. Z rezerwami Koszarawy od 60. minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika, ale nie udało nam się wygrać. Mimo kilku sytuacji sam na sam spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Żałujemy także spotkania ze Sołą, które przegraliśmy 1:4. Popełniliśmy rażące błędy w obronie, sędzia podyktował także kontrowersyjny rzut karny. Gdyby te mecze inaczej się ułożyły, to dziś zapewne rozmawialibyśmy w innych okolicznościach.

 

 

SportoweBeskidy.pl: Nowy sezon - reorganizacja i odmładzanie składu czy szybki powrót do A-klasy?
T.C.:
Nie będzie u nas żadnej rewolucji. Zawodnicy zadeklarowali, że zostaną i pomogą w nowym sezonie. Piłkarzy brakuje w każdym klubie, dlatego nie dziwi mnie, że po naszych już wydzwaniają inne zespoły. Musimy się dźwignąć po spadku psychicznie i fizycznie, bo był on dla nas bardzo bolesny. Wszyscy wierzyliśmy w utrzymanie. Wygrywaliśmy przecież wysoko z Zarzeczem czy Sokołem Słotwina, co pokazuje, że potrafimy grać. Mamy wysoki potencjał, ale strata była zbyt duża. 

 

SportoweBeskidy.pl: A co z trenerem?
T.C.:
Nie mogę kończyć swojej przygody w klubie spadkiem. Chciałbym to zrobić świętując awans! Wiemy jednak, że B-klasa będzie wymagająca, a głównymi faworytami będą Smrek Ślemień oraz Śrubiarnia Żywiec. Chcemy spokojnie grać w piłkę, rozwijać się i zająć wysokie miejsce. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży. Żadnego ciśnienia powrotu jednak nie ma.