SportoweBeskidy.pl: Pana powrót do Lipowej to dla wielu zaskoczenie. Czym przekonał zarząd Skrzycznego do przyjęcia oferty? 
Tomasz Duleba:
W Lipowej rozpoczynałem swoją pracę w seniorskiej drużynie. Klub dał mi szansę w 2014 roku, a moim doświadczeniem było prowadzenie grup młodzieżowych w Rekordzie Bielsko-Biała. Rozstałem się z drużyną Skrzycznego po 2 latach na kilka dni przed startem ligi, ponieważ otrzymałem ofertę z Czarnych Jaworze. Mimo to zarząd nie robił mi problemów, rozstaliśmy się w przyjaznych relacjach. Nie ukrywam, że sentyment do Skrzycznego pozostał. Ludzi, którzy tu działają darzę sporym szacunkiem. Dlatego cieszyłem się, gdy otrzymałem ofertę. Nie zastanawiałem się nad nią zbyt długo.


SportoweBeskidy.pl: Nie chciał trener pozostać na poziomie Ligi Okręgowej? 
T.D.:
Po odejściu z KS Bestwinka otrzymałem dwie propozycje z "okręgówki" i A-klasy Bielsko. Zbiegło się to w czasie z ofertą z Lipowej. Zdecydowałem się na Skrzyczne. Wiadomo, że praca na poziomie A-klasy jest trudniejsza niż w wyższych ligach: frekwencja na treningach jest niższa, często pojawia się problem z dyspozycją zawodników przez wzgląd na obowiązki zawodowe, a i świadomość piłkarzy jest niższa. Ale Skrzyczne jest ambitnym klubem, chce się rozwijać i ma ku temu możliwości. Nie traktuję pracy na tym poziomie jako obniżenie jakiegoś "prestiżu" trenerskiego, lecz jako wyzwanie. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: Jakie są cele klubu na nowy sezon? 
T.D.:
Nie ma żadnego ciśnienia, ani parcia na konkretny wynik. Naszym celem jest regularne podnoszenie swojego poziomu sportowego poprzez ciężką pracę na treningach. Chcemy grać coraz lepszą piłkę i wygrywać. W tej kwestii jesteśmy zgodni z zarządem, mamy podobny punkt patrzenia na futbol. Chcę zmotywować drużynę do rozwoju. 

 

SportoweBeskidy.pl: Należy się spodziewać u Was wzmocnień?
T.D.:
Jesteśmy świadomi tego, że warto byłoby wzmocnić kilka pozycji. Zarząd dał zielone światło na transfery. Prowadzimy rozmowy, ale za wcześnie na konkrety, bo nic nie zostało jeszcze dopięte. Obecnie rynek transferowy jest bardzo gorący. Ciężko sprowadzić zawodnika do "okręgówki", a do A-klasy jest to jeszcze trudniejsze. Mimo to czynimy odpowiednie kroki. 


SportoweBeskidy.pl: Jak przebiegają przygotowania do nowego sezonu?
T.D.:
Zaczęliśmy w zeszłym tygodniu dwoma treningami wprowadzającymi. Od tego tygodnia trenujemy już mocniej - dwa treningi plus sparingi w środę i niedzielę. My ligę rozpoczniemy troszkę później, ponieważ rezerwy Orła Łękawica mają problemy kadrowe i poprosili o przesunięcie meczu. Zamiast tego zagramy test-mecz z LKS-em Sopotnia. Sezon zainaugurujemy więc od starcia ze spadkowiczem - Metalem Węgierska Górka. Myślimy już powoli o tym spotkaniu. 


SportoweBeskidy.pl: Do Lipowej pierwszy raz trafił pan w 2014 roku, odszedł w 2016. Porównując "tamten" klub z obecnym wychodzi, że...
T.D.:
Drużyna bardzo mocno się zmieniła, niemalże w całości. Zostało tylko kilku zawodników. Ciężko oceniać mi poziom sportowy po kilku treningach, ale uważam, że obecny zespół ma naprawdę potencjał. Porównując natomiast kwestie organizacyjno-finansowe, to tu widać istotny postęp. Zarząd jest bardzo ambitny, są także środki na to, by rozglądać się na rynku za wzmocnieniami. Wszyscy chcemy iść w jednym kierunku. W kierunku rozwoju.