
Piłka nożna - I liga
Transfery „Górali” pod lupą
Sporo nowych twarzy latem zasiliło zespół Podbeskidzia, by stworzyć drużynę mającą skutecznie walczyć w rozgrywkach I ligi. Miniona runda udana dla „Górali” nie była. A jak wypadli zawodnicy, których klub sprowadził?
Z myślą o jesiennej rywalizacji w Podbeskidziu pojawiło się aż 13 piłkarzy „z zewnątrz”, którzy w minionej rundzie w bielskich barwach na I-ligowym szczeblu zadebiutowali. Z reguły przy tak wzmożonych manewrach transferowych łatwo dokonać oceny całościowej, warto jednak na czynniki pierwsze „rozłożyć” poszczególnych zawodników. Wcale bowiem bilans letniego okienka transferowego „Górali” nie wypada przy takim podsumowaniu źle, a już na pewno nie odbiega od sytuacji z lat ubiegłych.
Transferowe pozytywy:
+ Tomasz Podgórski. Można się spierać co do tego, czy doświadczony pomocnik wniósł do gry Podbeskidzia tyle, ile oczekiwano. Prawdą jest, że lata piłkarskiego rozwoju ma już za sobą, a w aspekcie przygotowania fizycznego może rywalom ustępować. Ale spokój, doświadczenie, a wreszcie umiejętność wykonywania stałych fragmentów gry, to wartości nieocenione. Kto był jesienią najlepszym strzelcem „Górali”? Właśnie Podgórski z 6 bramkami.
+ Łukasz Sierpina. Jeden z tych piłkarzy, który jesienią wystąpił we wszystkich meczach ligowych Podbeskidzia. I nie jest to przypadek, bo jako boczny pomocnik 28-latek ze swoich zadań wywiązywał się co najmniej przyzwoicie. Pozytywnie ocenić wypada jego umiejętności, ale i cechy wolicjonalne. To bez wątpienia transfer, który podniósł jakość.

+ Rafał Leszczyński. Wskazanie na golkipera, który wywalczył sobie stałe miejsce między słupkami bramki bielszczan w zasadzie nie budzi żadnych wątpliwości i dodatkowej argumentacji nie wymaga. Będąc jednak skrupulatnym nadmienić należy, iż gdyby nie Leszczyński, to pewnie i posiadane obecnie 25 punktów trudno byłoby „Góralom” jesienią osiągnąć. Co ważne, słabych momentów golkiper Podbeskidzia miał w tej rundzie, jak na lekarstwo.
+ Szymon Lewicki. Oczekiwania wobec rosłego napastnika, mając w pamięci jako bramkostrzelne występy dla Arki Gdynia, były bardzo duże. Jesienią Lewicki nie otrzymał zbyt wielu szans na grę, łącznie spędzając na murawie 500 minut i tylko 3 razy występując na pełnym dystansie meczowym. Ale swoje zrobił, bo nie brakowało spotkań, w których to on stwarzał realne zagrożenie w polu karnym przeciwników. To zasługa Lewickiego i jego 2 trafień na zakończenie roku, że jesienią udało się bielskiej drużynie przełamać domową niemoc.
Transferowe niewypały:
- Daniel Feruga. 28-letni pomocnik miał być pewnym punktem zespołu, tymczasem nie zademonstrował jako „Góral” nic, co wzbudzałoby uznanie kibiców. Golem Feruga okrasił występ przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, ale innych pozytywów jego gry pod Klimczokiem póki co próżno szukać. Przy takiej dyspozycji w wyjściowej „11” może znajdywać miejsce tylko w przypadku wyraźnych kadrowych niedostatków w Podbeskidziu.
- Ariel Wawszczyk. Trudno racjonalnie wytłumaczyć sprowadzenie bocznego obrońcy z Błękitnych Stargard Szczeciński. Już w sparingach nad grą Wawszczyka nie było zachwytów. Nie dziwi specjalnie, że na boiskach I ligi pojawił się zaledwie w 4 potyczkach. Transfer to więc okazał się wyłącznie z myślą o... drużynie IV-ligowych rezerw.

- Michał Janota. Ponoć ma ogromne umiejętności, ponoć w każdej chwili może „odpalić”... Tymczasem jednak ocenić wypada to, co jesienią miało miejsce w odniesieniu do byłego pomocnika Feyenoordu Rotterdam. W Pogoni Szczecin i Górniku Zabrze nie zagrzał w ostatnich sezonach zbyt długo miejsca. Dlaczego? Po części odpowiedź dała runda jesienna, podczas której mimo 11 występów wkład Janoty w pozytywne rezultaty Podbeskidzia był – mówiąc delikatnie – niewielki.
- Damian Jakubik. Wiosnę przed transferem do Podbeskidzia prawy obrońca spędził w Górniku Łęczna i można było zakładać, że dla I-ligowca będzie solidnym wzmocnieniem, w najgorszym zaś razie uzupełnieniem kadry. Ani jedno, ani drugie nie ziściło się. Jesienią Jakubik rozegrał w bielskich barwach w lidze tylko 120 minut. Wymowne to w ocenie tego letniego „zysku” personalnego.
Jednoznacznie na plus oceniliśmy zatem kwartet nabytków przed sezonem 2016/2017, podobnie rzecz ma się w aspekcie negatywnym. W odniesieniu do pozostałych piłkarzy pozyskanych, m.in. Mariusza Magiery, Martina Barana, Roberta Menzela, czy bramkarza Mateusza Lisa, o obiektywną ocenę nie sposób, bo zarówno opcję „pozytywu” oraz „niewypału” da się bez trudu wybronić. Zdecydowanie na korzyść odpowiadających za kształt personalny zespołu Podbeskidzia przemawia nieuwzględniona tu kwestia włączenia do kadry I-ligowej ekipy Daniela Mikołajewskiego i Łukasza Zakrzewskiego. Podsumowując, około 50-procentowa skuteczność transferowa? Takowej życzyliby sobie zapewne działacze niejednego klubu...
Transferowe pozytywy:
+ Tomasz Podgórski. Można się spierać co do tego, czy doświadczony pomocnik wniósł do gry Podbeskidzia tyle, ile oczekiwano. Prawdą jest, że lata piłkarskiego rozwoju ma już za sobą, a w aspekcie przygotowania fizycznego może rywalom ustępować. Ale spokój, doświadczenie, a wreszcie umiejętność wykonywania stałych fragmentów gry, to wartości nieocenione. Kto był jesienią najlepszym strzelcem „Górali”? Właśnie Podgórski z 6 bramkami.
+ Łukasz Sierpina. Jeden z tych piłkarzy, który jesienią wystąpił we wszystkich meczach ligowych Podbeskidzia. I nie jest to przypadek, bo jako boczny pomocnik 28-latek ze swoich zadań wywiązywał się co najmniej przyzwoicie. Pozytywnie ocenić wypada jego umiejętności, ale i cechy wolicjonalne. To bez wątpienia transfer, który podniósł jakość.

+ Rafał Leszczyński. Wskazanie na golkipera, który wywalczył sobie stałe miejsce między słupkami bramki bielszczan w zasadzie nie budzi żadnych wątpliwości i dodatkowej argumentacji nie wymaga. Będąc jednak skrupulatnym nadmienić należy, iż gdyby nie Leszczyński, to pewnie i posiadane obecnie 25 punktów trudno byłoby „Góralom” jesienią osiągnąć. Co ważne, słabych momentów golkiper Podbeskidzia miał w tej rundzie, jak na lekarstwo.
+ Szymon Lewicki. Oczekiwania wobec rosłego napastnika, mając w pamięci jako bramkostrzelne występy dla Arki Gdynia, były bardzo duże. Jesienią Lewicki nie otrzymał zbyt wielu szans na grę, łącznie spędzając na murawie 500 minut i tylko 3 razy występując na pełnym dystansie meczowym. Ale swoje zrobił, bo nie brakowało spotkań, w których to on stwarzał realne zagrożenie w polu karnym przeciwników. To zasługa Lewickiego i jego 2 trafień na zakończenie roku, że jesienią udało się bielskiej drużynie przełamać domową niemoc.
Transferowe niewypały:
- Daniel Feruga. 28-letni pomocnik miał być pewnym punktem zespołu, tymczasem nie zademonstrował jako „Góral” nic, co wzbudzałoby uznanie kibiców. Golem Feruga okrasił występ przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, ale innych pozytywów jego gry pod Klimczokiem póki co próżno szukać. Przy takiej dyspozycji w wyjściowej „11” może znajdywać miejsce tylko w przypadku wyraźnych kadrowych niedostatków w Podbeskidziu.
- Ariel Wawszczyk. Trudno racjonalnie wytłumaczyć sprowadzenie bocznego obrońcy z Błękitnych Stargard Szczeciński. Już w sparingach nad grą Wawszczyka nie było zachwytów. Nie dziwi specjalnie, że na boiskach I ligi pojawił się zaledwie w 4 potyczkach. Transfer to więc okazał się wyłącznie z myślą o... drużynie IV-ligowych rezerw.

- Michał Janota. Ponoć ma ogromne umiejętności, ponoć w każdej chwili może „odpalić”... Tymczasem jednak ocenić wypada to, co jesienią miało miejsce w odniesieniu do byłego pomocnika Feyenoordu Rotterdam. W Pogoni Szczecin i Górniku Zabrze nie zagrzał w ostatnich sezonach zbyt długo miejsca. Dlaczego? Po części odpowiedź dała runda jesienna, podczas której mimo 11 występów wkład Janoty w pozytywne rezultaty Podbeskidzia był – mówiąc delikatnie – niewielki.
- Damian Jakubik. Wiosnę przed transferem do Podbeskidzia prawy obrońca spędził w Górniku Łęczna i można było zakładać, że dla I-ligowca będzie solidnym wzmocnieniem, w najgorszym zaś razie uzupełnieniem kadry. Ani jedno, ani drugie nie ziściło się. Jesienią Jakubik rozegrał w bielskich barwach w lidze tylko 120 minut. Wymowne to w ocenie tego letniego „zysku” personalnego.
Jednoznacznie na plus oceniliśmy zatem kwartet nabytków przed sezonem 2016/2017, podobnie rzecz ma się w aspekcie negatywnym. W odniesieniu do pozostałych piłkarzy pozyskanych, m.in. Mariusza Magiery, Martina Barana, Roberta Menzela, czy bramkarza Mateusza Lisa, o obiektywną ocenę nie sposób, bo zarówno opcję „pozytywu” oraz „niewypału” da się bez trudu wybronić. Zdecydowanie na korzyść odpowiadających za kształt personalny zespołu Podbeskidzia przemawia nieuwzględniona tu kwestia włączenia do kadry I-ligowej ekipy Daniela Mikołajewskiego i Łukasza Zakrzewskiego. Podsumowując, około 50-procentowa skuteczność transferowa? Takowej życzyliby sobie zapewne działacze niejednego klubu...