
Trener i prezes o rozstaniu
Nie pracuje z piłkarzami Zapory Porąbka od dwóch tygodni Grzegorz Szulc. Z byłym trenerem oraz prezesem klubu rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji.
Zapora Porąbka rundę wiosenną rozpoczęła poniżej oczekiwań. Zespół typowany do gry o najwyższe cele nie wygrał żadnego z pierwszych sześciu spotkań. Trener Grzegorz Szulc otrzymał wówczas ultimatum, ale po pokonaniu Zapory Wapienica 3:2 zrezygnował z pracy. – Dostałem po wysokiej porażce z Wilkowicami ultimatum, miałem dwa mecze wygrać. Nie tędy droga. Gdybym stwierdził, że w szatni nie ma „chemii”, to sam bym zrezygnował. Wiedziałem, że zwycięstwa przyjdą. Praca w roli trenera to moja pasja. Jestem zniesmaczony stylem rozstania – mówi Grzegorz Szulc, którego na stanowisku zastąpił Leszek Młocek.
– Przez pół rundy nie wygraliśmy żadnego meczu, cztery zespół zremisował, dwa przegrał. Zarząd stwierdził, że drużynie potrzebny jest pozytywny impuls, dlatego trener Szulc dostał ultimatum. Wygrał mecz z Wapienicą i zrezygnował. Moim zdaniem niepotrzebnie uniósł się ambicją i podjął decyzję o odejściu z klubu. Mógł z drużyną nadal pracować. Z tego miejsca chciałbym trenerowi Szulcowi podziękować za pracę na rzecz Zapory. Mogę jego osobę polecić innym klubom. Dysponuje warsztatem na wyższą ligę. Trafił do nas w trudnym momencie, ale zbudował dobry zespół, w którym panowała świetna atmosfera. Tak jak wspomniałem, szkoda, że podszedł do tematu zbyt emocjonalnie i zrezygnował – klaruje Zbigniew Targosz, prezes klubu z Porąbki.