Do sezonu, który znajduje się na półmetku drużyna z Bąkowa przystąpiła pod wodzą Artura Wiaka. W trakcie rundy – dodajmy niemal całkowicie nieudanej dla Zrywu – trener zrezygnował. – Uznałem, że to czego drużyna potrzebowała najbardziej, to jakiś wstrząs i nowy impuls, bo frekwencja była bardzo, ale to bardzo przeciętna – przyznaje były już szkoleniowiec reprezentanta skoczowskiej A-klasy, który drużynę prowadził przez 2,5 sezonu. Wywalczył z nią awans, w kolejnych rozgrywkach Zryw w ligowej stawce się utrzymał. Teraz pod niniejszym osiągnięciem postawić należy zasadnie znak zapytania. Bąkowianie wygranej w minionej części rywalizacji nie osiągnęli żadnej, a na skromny dorobek punktowy składają się raptem 3 remisy.

Poczynaniami Zrywu w ostatnich meczach rundy jesiennej kierował znany w regionie trener Pavel Fukala. Czech na pozostanie w Bąkowie na dłużej chęci jednakże finalnie nie wyraził. Oznacza to mniej, nie więcej, jak konieczność znalezienia szkoleniowca, który tchnie w zespół potrzebny jej entuzjazm. Czy takowy kandydat już się wyklarował? – Pewne rozmowy za nami, ale nie przyniosły one pozytywnego rozstrzygnięcia. Temat nowego trenera pozostaje na ten moment wciąż otwarty. Czasu do startu zimowych przygotowań trochę jest, więc może pojawi się na horyzoncie ktoś, kto podejmie rękawicę – mówi Mirosław Czwartos, prezes klubu z Bąkowa.