Czarni szybko objęli prowadzenie, bowiem w 8. minucie. Niebawem mogli z Tempem Puńców przegrywać. – To były kluczowe minuty. Kilka chwil po objęciu prowadzenia przeciwnik wyrównał po wznowieniu gry z autu, a dwie minuty później zmarnował dogodną okazję. To był jeden z kluczowych momentów w tym meczu – ocenia Krzysztof Dybczyński.

Po premierowej odsłonie Czarni prowadzili u siebie 2:1. Biorąc pod uwagę także ciężkie warunki rywalizacji, na które wpływ miały opady deszczu, podjął  szkoleniowiec gospodarzy decyzję o obronie korzystnego wyniku. To przełożyło się (nieoczekiwanie) na okazałe zwycięstwo 5:1. – Nastawiliśmy się na grę w średnim i niskim pressingu. Interesowały nas trzy punkty na śliskim i grząskim boisku. Do pewnego momentu obraz gry był wyrównany. Potem byliśmy do bólu skuteczni i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo – zaznacza nasz rozmówca, który dodaje... – Mocno w trzech ostatnich tygodniach zaryzykowałem. Postawiłem wszystko na jedną kartę, trenowaliśmy bardzo intensywnie. Zastanawiałem się, czy nie przesadzę z intensywnością, ale dobrze wyglądaliśmy w tym meczu. Zwycięstwo z Tempem odbieram jako nagrodę za ciężką pracę całego zespołu. Ponadto zarówno dla mnie, jak i dla drużyny stanowi ono ważny aspekt mentalny.