Orzeł uskrzydlony triumfem, którym okrasił niedawny jubileusz stwarzał od początku wiele sytuacji. W 19. minucie, jak się wtedy mogło wydawać, zawodnikom Orła przytrafił się jednak wypadek przy pracy. Przy wyprowadzaniu piłki gospodarze ustawili się zbyt szeroko, otwierając rywalom drogę do bramki. Strata podziałała na gospodarzy mobilizująco. W 30. minucie znakomite podanie otrzymał Kacper Piórecki, który wychodził sam na sam z golkiperem ROW-u i został sfaulowany przez stopera gości. Gdy wszyscy myśleli, że gospodarze będą grali w przewadze, arbiter ukarał faulującego... żółtym kartonikiem. W 40. minucie wyrównał Robert Mrózek, który otrzymał prostopadłe podanie od Marcina Studenckiego i pokonał golkipera gości pięknym strzałem po "długim" słupku. Orzeł stworzył sobie jeszcze 4 okazje – najpierw z 5. metrów po dograniu z rzutu rożnego przestrzelił Daniel Iwanek. Nie udało się także zdobyć bramki aktywnemu Mrózkowi. Na przerwę obie drużyny schodziły tymczasem przy stanie 1:2. Rybniczanie zaskoczyli defensywę Orła rzutem wolnym...
 


W drugiej połowie kibice zgromadzeni na trybunach obejrzeli tylko jednego gola, który był kalką tego zdobytego przez gości w ostatniej minucie wcześniejszej odsłony spotkania. Znowu rzut rożny, znowu błąd w kryciu indywidualnym, znowu trafienie tego samego zawodnika Jana Janika i tak to goście od 55. minuty prowadzili już różnicą 2 goli. Gospodarze próbowali zmienić jeszcze losy meczu, na placu gry zameldowało się 4 nowych zawodników, ale „Orłowcy” nie uniknęli pierwszej przegranej w sezonie.

- O wyniku zadecydowały według mnie 3 aspekty. Po pierwsze, nasza nieskuteczność - ciężko jest wygrać spotkanie na tym poziomie rozgrywkowym, gdy nie wykorzystuje się tylu stuprocentowych okazji. Po drugie, nasza niefrasobliwość w obronie - praktycznie sami strzelaliśmy sobie bramki błędami w kryciu. Po trzecie, dyspozycja sędziów. Uważam, że podjęli dużo niesprawiedliwych decyzji przeciw mojej drużynie. Najbardziej boli sytuacja z faulem na Kacprze Pióreckiem, bo gdyby sędzia zakwalifikował tę sytuację zgodnie z przepisami jako akcję ratunkową i ukarał zawodnika gości czerwoną kartką, to mecz miałby zupełnie inny przebieg i rozstrzygnęlibyśmy go na swoją korzyść - podsumował mecz Marcin Osmałek, szkoleniowiec Orła.