Tytułowe cyfry nijak mają się do ofensywnych poczynań piłkarzy Świtu Cięcina oraz Metalu Skałki Żabnica, którzy w niedzielne popołudnie skutecznością nie grzeszyli. 

Skalka dzi - Nie da się ukryć, że Skałka w tym meczu była drużyną lepszą. Stworzyliśmy sobie mało klarownych sytuacji strzeleckich. Za mało, aby wygrać - powiedział na "gorąco" po meczu Seweryn Kosiec, szkoleniowiec Świtu Cięcina. Tą najdogodniejszą w premierowej odsłonie spotkania miał notabene grający trener Świtu. Egzekwowany przez niego rzut wolny z okolic 18. metra o centymetry minął słupek bramki strzeżonej przez Andrzeja Nowakowskiego. A i doświadczony golkiper Skałki tego dnia był w wysokiej dyspozycji, pewnie interweniując, gdy zachodziła taka potrzeba. - Od 20. minuty, kiedy graliśmy w przewadze jednego zawodnika nasza gra paradoksalnie stanęła. Rywal starał się podwójnie, to przynosiło im efekty - kiwał głową Kosiec, odnosząc się do sytuacji, kiedy "czerwień" za faul ujrzał Maciej Węgrodzki.

Druga połowa nie niosła ze sobą błyskotliwości ofensywnych zawodników obu drużyn. Zarówno Świt, jak i Skałka wypracowali sobie po jednej sytuacji strzeleckiej. Jednak tylko ci drudzy potrafili ją wykorzystać. W 73. minucie skutecznością "zgrzeszył" Paweł Suski. Nie zrobił tego natomiast w końcówce spotkania Marcin Kozioł, którego uderzenie w ostatnim momencie zostało zablokowane. Tym samym Świt ma na swoim koncie w tym sezonie punktów trzy, Skałka "oczek" ma sześć.

Świt Cięcina - Metal-Skałka Żabnica 0:1 (0:0) 0:1 Suski (73')

Świt: Pawlus - P.Kozieł, S.Kosiec, Knapek, Kozubowski, K.Kozieł, Szczotka, Szrajner, M.Kosiec (80' D.Juraszek), Wandzel (60' Kukieła), Kozioł Trener: S.Kosiec

Metal Skałka: Nowakowski - Denys (60' Chowaniec), Węgrodzki, Kalamus (82' Pękala), Kochutek, Lach, Małaczek, Stawicki, Karpeta, Suski, Drewniak Trener: Śliwa