– Moi zawodnicy wylali mnóstwo potu w konfrontacji z Cukrownikom. Na pewno należą im się słowa uznania za to oraz całą rundę. Naprawdę jestem z nich dumny – ocenił szkoleniowiec Spójni Grzegorz Sodzawiczny. Jego podopieczni prowadzili już po 5. minutach. Mateusz Brychcy z 30. metrów oddał "strzał życia", po którym piłka ugrzęzła w siatce. Raptem kilkanaście sekund później na 2:0 winien podwyższyć Tomasz Śleziona, lecz w ostatnim momencie dobrze interweniował Roman Nalepa. Do końca premierowej odsłony gry byliśmy świadkami wielu ofensywnych akcji z obu stron, lecz na kolejne gole przyszło nam czekać po zmianie stron. 

Wówczas moment dekoncentracji w szeregach Cukrownika wykorzystał Śleziona, który w przeciągu 120. sekund dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Przyjezdni ruszyli więc do odrabiania strat. W 73. minucie Błażej Bawoł głową ulokował piłkę w bramce. Cukrownik na kilka minut przed końcem meczu zdobył kolejnego gola, czym dał sygnał, iż do końca będzie walczyć o choćby punkt. Tak się jednak nie stało. Obie ekipy kończyły spotkanie w dziesiątkę po "cegłach" dla Śleziony i Andrzeja Stokłosy w 90. minucie, lecz wynik pozostał taki sam. Spójnia w ostatnim meczu sezonu 2017/2018 pokonała Cukrownik 3:2, przerywając tym samym serię udanych meczów gości.