- Zagraliśmy w tym meczu w "10", ze względu na problemy kadrowe. Cóż można powiedzieć po takim spotkaniu... Cieszę się, że zawodnicy mimo niedowagi od pierwszego gwizdka podjęli "rękawice" i momentami dobrze się postawili wyżej notowanemu rywalowi - powiedział Jarosław Kierlin, trener KS-u. 

 

Nie ma co ukrywać, potencjał ludzki ekipy z Międzyrzecza w połączeniu z grą w "10" od początku spotkania nie mógł przynieść niespodzianki. Piłkarzy KS-u należy jednak pochwalić, że zostawił kawał serca. Żaden z nich nie obraził się na ten stan rzeczy tylko walczył za dwóch. To jednak nie wystarczyło, aby uniknąć wysokiej porażki. 3 z 6 bramek zespół z Międzyrzecza stracił po prostych indywidualnych błędach, a najlepszą okazję strzelecką stworzył sobie w końcówce, gdy Jakub Kastura nie wykorzystał sytuacji sam na sam. 

 

- Trzeba szukać pozytywów. Był to dobry trening motoryczny dla nas. Widać także większe zgranie w naszej drużynie - dodaje Kierlin.