- Byliśmy drużyną, którą prowadziła grę, a przede wszystkim chciała grać w piłkę. Niestety, po raz kolejny nie potrafimy otworzyć wyniku, mimo dogodnych sytuacji do strzelenia bramki i ten brak skuteczności jest na dziś naszym największym zmartwieniem - ocenia Sebastian Gierat, trener Borów. 

 

Pietrzykowiczanie mogą być zadowoleni szczególnie z pierwszej odsłony spotkania, kiedy to przejęli inicjatywę nad spotkaniem, i posiadali optyczną przewagę. Wszelkie ich ofensywny zakusy, szczególnie po dośrodkowaniach i akcjach oskrzydlających, były jednak skutecznie zatrzymywane przez gospodarzy. Po stronie Borów należy odnotować świetną próbę Gabriela Duraja, który zastopowany został przez Andrzeja Nowakowskiego, centymetrów zabrakło Michałowi Motyce, a Hubert Masny po indywidualnej akcji przez całe boisko - jako stoper - został zablokowany w ostatnim momencie przez defensora gospodarzy. Góral w premierowych trzech kwadransach stworzył sobie jedną groźną okazję. Uderzenie "z woleja" Dariusza Juroszka świetnie obronił Wiesław Arast i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. 
 

Po zmianie stron obraz spotkania nieco uległ zmianie. W 66. minucie Góral wyszedł na prowadzenie. Paweł Niewiadomski przeprowadził indywidualną akcję, zagrał do Dar. Juroszka, a ten tylko dołożył nogę i wpakował piłkę do siatki. Bory szukały odpowiedzi, ale nadal nie mogli się przebić przez defensywę Górala. Ponadto w 81. minucie boisko opuścił Mikołaj Pindel, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Zawodnik Borów nieprzepisowo zatrzymał Szymona Gleta, a z rzutu wolnego celnie przymierzył Bartłomiej Rucki. Więcej goli w tym spotkaniu kibice nie zobaczyli, a mogli. Bramka Antoniego Kukuczki nie została uznana, natomiast Niewiadomski zaprzepaścił "setkę" z bliskiej odległości,

 

- Wygrała znowu piłka konsekwentna. Notujemy fajną serię trzech zwycięstw, ale nie popadamy w hurraoptymizm - jeszcze kilka kolejek jest do rozegrania. Cieszymy się każdym meczem. Najbardziej cieszy gra na zero z tyłu oraz fajna agresywna konsekwentna gra w defensywie - przyznaje Dariusz Rucki, szkoleniowiec Górala.