
W derbach działo się sporo
Na brak emocji nie mogli narzekać widzowie derbowej konfrontacji Soły Rajcza z Podhalanką Milówka.
- Mecz stał na bardzo dobrym poziomie. Na placu gry działo się sporo, jednak remis wydaje mi się wynikiem sprawiedliwym, choć przy odrobinie większej dozy zimnej krwi mogliśmy dowieźć korzystny rezultat do ostatniego gwizdka arbitra - mówi trener Podhalanki, Piotr Motyka.
Pierwsza połowie nie zwiastowała aż takich "fajerwerków", lecz mimo to sytuacji strzeleckich nie brakowało. W 4. minucie Jarosław Grygny uderzył głową minimalnie obok bramki po dośrodkowaniu Damiana Sanetry. Nieco ponad 10. minut później przed szansą stanęli zawodnicy z Milówki. Fantastycznym strzałem z okolic 25. metra popisał się Jakub Urbaś, lecz jeszcze lepszą interwencję zanotował Andrzej Nowakowski. Finalnie w pierwszej części goli nie ujrzeliśmy.
Po zmianie stron gole padały niczym z rogu obfitości. Wszystko zaczęło się od trafienia Motyki z 50. minuty. Grający trener Podhalanki precyzyjnie przymierzył z rzutu wolnego. Chwilę później obie ekipy stworzyły sobie dobre sytuacje: po stronie Soły "do pustaka" nie trafił Grygny, natomiast Patryk Semik z Podhalanki nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Wreszcie jednak rajczanie dopięli swego i w 62. minucie ponownie mieliśmy remis. Grygny po kilku wcześniejszych próbach ulokował piłkę w siatce głową po dograniu Kacpra Gąsiorka.
Na tym jednak emocje się nie skończyły. Obie ekipy chciały przechylić szalę wygranej na swoją korzyść i długo bliżej tego była Podhalanka, która od 74. minuty prowadziła po trafieniu Mikołaja Stasicy. W końcówce jednak Filip Balcarek ustalił wynik na 2:2 po pięknym uderzeniu z powietrza z 13. metrów.