Spotkanie miało także dodatkowy smaczek, bowiem w barwach gości występują byli zawodnicy Orła Łękawica, tacy, jak Bartłomiej Borak, Patryk Świniański czy Rafał Hałat. Co więcej, obie drużyny przed meczem dzieliły tylko 2 punkty w tabeli.

W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na trybunach stadionu w Łękawicy bramek nie zobaczyli. Obie drużyny skoncentrowały się na zneutralizowaniu atutów przeciwnika, a sytuacji było, jak na lekarstwo. Premierowe 45. minut to przede wszystkim dużo walki w środku pola. Najlepszą sytuację stworzyli sobie goście. Z bocznej strefy boiska w 35. minucie na głowę Hałata dośrodkowywał Filip Handy, ale kunsztem bramkarskim popisał się Łukasz Byrtek. Ze strony gospodarzy dwa razy próbował Daniel Iwanek, ale obie jego próby minęły bramkę przeciwnika, a z 5. metrów pomylił się Tomasz Janik. Obserwując boiskowe poczynania dało się wyczuć stawkę spotkania. Widać było przede wszystkim determinację zawodników do zdobycia kompletu punktów.
 


Już na wstępie drugiej połowy po prostopadłym zagraniu Janika w sytuacji sam na sam z Jakubem Felschem znalazł się Szymon Byrtek, ale piłka po jego strzale trafiła w boczną siatkę. Przyjezdni odpowiedzieli po 3. minutach. I to jak! Hałat wznowił grę rzutem z autu, Oleksandr Apanchuk zagrał piłkę w pole karne, a ta po strzale Macieja Felscha odbiła się od poprzeczki i wróciła do O. Apanchuka. Kolejnego dogrania Ukraińca Felsch już nie zmarnował i dał swojej drużynie prowadzenie strzałem głową. W 52. minucie przyjezdni odskoczyli na 2:0. Z gola cieszył się Hałat, a drugą asystę zanotował O. Apanchuk. Orzeł mógł szybko odpowiedzieć, ale Robert Mrózek nie zdołał umieścić piłki w siatce w sytuacji sam na sam, gdy próbował lobować bramkarza. Podobną sytuację po drugiej stronie boiska wykorzystał za to w 75. minucie Kacper Gawor, który skorzystał z wygranej „przebitki” na środku boiska, co umożliwiło mu zdobycie gola po szybkim kontrataku. Gospodarze nie ustawali w dążeniu do zdobycia gola, w ostatnim kwadransie przejęli inicjatywę, ale mimo stworzenia dogodnych sytuacji finalnie zawodziła ich skuteczność.

- Na pewno cieszymy się z faktu, że nasz plan na ten mecz wypalił. Znaliśmy atuty Orła i chwała drużynie, ze praktycznie w 100 procentach zdołała zneutralizować mocne strony gości. Optymistycznie nastraja również to, że pokazaliśmy swój ofensywny potencjał i błysnęliśmy skutecznością - podsumował mecz Szymon Waligóra, trener LKS Czaniec.

- Ta liga jest na tyle wyrównana, że nie można popełniać takich łatwych błędów w obronie jeśli myśli się o zdobycie punktów. Ten mecz dobitnie nam to pokazał. Żałujemy, ale myślimy już o nadchodzącej konfrontacji ze Spójnią Landek, w której będziemy chcieli zapunktować.  - powiedział nam po spotkaniu Marcin Osmałek, szkoleniowiec Orła.