Aż do 70. minuty ważyły się losy derbowej konfrontacji. O tyle to zaskakujące, że zajmujący pozycję wicelidera ligi Beskid podejmował zespół przedostatni w stawce. Fakt, iż długo utrzymywał się w środowy wieczór wynik remisowy złożyć należy jednak w znacznej mierze na karb strzeleckiej niemocy faworyta. – Byliśmy nieustępliwi w naszych poczynaniach i robiliśmy wszystko, aby Beskidowi sprawić kłopoty. To się udało, natomiast przyznać trzeba, że gospodarze mieli przewagę, stwarzali też sobie więcej sytuacji i na koniec zasłużenie wygrali – przyznaje Łukasz Hanzel, szkoleniowiec gości z Pogórza.

Skoczowianie mecz rozpoczęli zresztą wybornie. W 6. minucie piłkę w siatce ulokował Arkadiusz Trybulec, główkując po wrzutce Kamila Kotrysa z rzutu wolnego. Niebawem przed bramkowymi szansami stanął Damian Szczęsny, ale... to LKS cieszył się z gola. W 26. minucie indywidualną akcją popisał się Krystian Strach, który uderzając pod poprzeczkę w „krótki” róg zmusił Konrada Krucka do kapitulacji, ustalając wynik na 1:1 przed pauzą. I tu zwrócić uwagę należy na liczne ofensywne próby podopiecznych trenera Bartosza Woźniaka, a dogodnych okazji nie wykorzystywali Adrian Sikora czy Marcin Jaworzyn.

W przywołanej na wstępie 70. minucie gospodarzom dopisało szczęście. A pogórzanie? Mieli czego żałować. Na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego zdecydował się Cezary Ferfecki, interweniujący golkiper Marcin Jamróz popełnił błąd, a futbolówka zatrzepotała „w sieci”. – To był najgorszy moment, w jakim mogliśmy stracić bramkę, bo przeciwnik w drugiej połowie grał coraz bardziej nerwowo – zaznacza trener przyjezdnych, którzy istotnie równowagi w ciekawych skądinąd derbach już nie odzyskali.

W 79. minucie Michał Szczyrba wystąpił w roli asystenta przy rzucie rożnym, zaś główkujący Jaworzyn zaistniał wśród autorów goli. Kolejne minuty to rozpaczliwe próby ekipy z Pogórza i kilka szans Beskidu, z których dopiero w czasie doliczonym skoczowianie swego dopięli – dośrodkowanie Jaworzyna głową sfinalizował Adrian Borkała. Wcześniej pojedynek z golkiperem LKS-u przegrał Krzysztof Surawski, a próba Ferfeckiego w następstwie kornera odbiła się od poprzeczki.