W multum sytuacji strzeleckich obfitowało wczorajsze starcie Koszarawy Żywiec z WSS Wisła w Wiśle. Tych co prawda więcej wypracowali sobie goście, lecz jedynego gola w meczu zdobyli żywczanie. Z 16. metra na uderzenie z pierwszej piłki zdecydował się Mateusz Gach i piłka szczęśliwie zakotwiczyła w "siatce". Na tyle "uśmiechu" od losu nie mogli liczyć goście, którzy tego dnia stemplowali słupki, poprzeczkę, a Szymon Płoszaj przegrał pojedynek z rzutu karnego z Wojciechem Mrokiem. To nie była jedyna świetna interwencja żywieckiego bramkarza w tym spotkaniu. - Te spotkanie w skrócie można opisać waleniem głową w... Mroka - starał się uśmiechać po meczu Wuwer, dodając błyskawicznie. - Byliśmy wyjątkowo nieskuteczni. Szczęście nam nie sprzyjało. Słupki, poprzeczki, rzut karny... pretensje możemy mieć tylko do siebie. Druga sprawa, że Koszarawa to naprawdę dobry zespół. U siebie wyjątkowo groźny - podkreślił sternik wicelidera bielskiej "okręgówki", 

Przed zespołem z Wisły jeden z najważniejszych - o ile nie najważniejszy - mecz w tym sezonie. Przed własną publicznością podejmować będzie drugiego potentata w wyścigu o tytuł mistrzowski - Kuźnię Ustroń. - Myślę, że moim celem podobnie jak i trenera Kuźni Mateusza Żebrowskiego, było aby przed bezpośrednim starciem utrzymać kontakt punktowy. Złożyło się tak, że mamy dwa "oczka" mniej i w razie zwycięstwa wracamy na fotel lidera - komentuje Wuwer. - Przed nami ciężki mecz, ale interesuje nas tylko zwycięstwo - zapewnił nasz rozmówca.