
Warto było czekać
Minionej środy zespół z Łąki przegrał aż 0:8 z Pasjonatem. Równie łatwej przeprawy nie mieli jednak o dziwo futboliści z Jaworza.
– To był trudny mecz. Przeciwnik wyraźnie podniósł się po ostatniej klęsce, ambitnie walczył i wcale nie czekał na to aż będziemy strzelać kolejne gole – rozpoczyna Krzysztof Dybczyński, szkoleniowiec Czarnych, którzy bardzo długo bezskutecznie forsowali głową mur.
Istotnie bowiem inicjatywa należała do jaworzan, którzy zagrażali bramce LKS-u. W 20. minucie pojedynek z golkiperem przyjezdnych przegrał Michał Sztykiel. Ten sam los spotkał w 30. minucie Janusza Cyrana i tuż przed pauzą Adama Waliczka, który szarżował w kontrze wyprowadzonej po kornerze ekipy z Łąki. Kiedy drużyny zamieniły się stronami napór Czarnych nieco ustał, co nie oznacza jednak, że dogodnych szans na gola brakowało. Najaktywniejszy w tym względzie był Cyran, lecz jego wysiłki po rajdach z prawego skrzydła były bezowocne.
Kiedy podział punktów w Jaworzu wydawał się prawdopodobny, akcję Waliczka jeden z rywali zatrzymał pociągnięciem napastnika za ramię. Sędzia wskazał na „wapno”, a z punktu oddalonego o 11. metrów od „świątyni” egzekucji dokonał Artur Sawicki. Rozjemca zawodów zrehabilitował się poniekąd za to, że kilka minut wcześniej powalenia Sawickiego w polu karnym nie dojrzał. – Nie ustrzegliśmy się „nerwówki” i przyznam, że czekanie na gola tak długo nie było szczególnie przyjemnym uczuciem. Ale ostatecznie liczą się punkty, a te zostały w Jaworzu – komentuje Dybczyński.