
Wciąż do poprawki
We wcześniejszych wiosennych meczach piłkarzom z Bestwiny nie było dane ani razu fetować zwycięstwa. Kolejny wyjazd miał negatywną serię zakończyć.
Gdyby oceniać samą grę, to należałoby gości dzisiejszego spotkania pochwalić. Wybrali się na teren niewygodny, gdzie długimi fragmentami byli zespołem lepszym. Zabrakło im jednak tego, co najistotniejsze – skuteczności w sytuacjach, które bestwinianie wypracować sobie zdołali. Szczególny niedosyt mieli Patryk Wentland i Maciej Budkiewicz. Ten pierwszy w 8. minucie wcelował w słupek, zaś w minucie 79. uderzając lewą nogą omal nie zanotował zwycięskiego gola. Rezerwowy LKS-u w 53. i 90. minucie stawał „oko w oko” z golkiperem JUW-e, ale obie doskonałe szanse zaprzepaścił.
Przyjezdni sobotni mecz kończyli nie tylko rozczarowani, ale i mocno zdenerwowani. Już w doliczonym czasie gry Budkiewicz został w polu karnym sfaulowany, co do czego zresztą piłkarze obu ekip byli zgodni. Inne zdanie – w tym przypadku najważniejsze – miał jednak rozjemca zawodów, którego gwizdek milczał.
– Ciężko po takim meczu szybko ochłonąć. Zagraliśmy nieźle i mieliśmy na tyle dużo sytuacji, że powinniśmy rozstrzygnąć spotkanie na naszą korzyść – zaznacza wyraźnie rozczarowany Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec gości z Bestwiny, notujących drugie tej wiosny „oczko” po uprzednim domowym remisie z Pasjonatem Dankowice. Wówczas jednak to konkurentowi towarzyszył większy niedosyt. Dziś piłkarze z Jaroszowic zagrożenie stwarzali rzadko – to najpoważniejsze tyczy się 10. minuty i uderzenia, przy którym w sukurs Adrianowi Sładczykowi przyszedł słupek.