Według ciekawego scenariusza
W tygodniu zarówno Victoria, jak i GKS zaangażowane były w pucharowe rozgrywki, co mogło odbić się na postawę w starciu ligowym.
Burzliwy był sam początek spotkania. W 6. minucie błąd komunikacji Adriana Rodaka z defensorami skrzętnie wykorzystał Kamil Szajter, dając Victorii szybkie prowadzenie. Nie cieszyli się nim gospodarze zbyt długo, bo już w 13. minucie prawym skrzydłem popędził Patryk Pawlus, którego dogranie na dalszy słupek odpowiednio zakończył Bartosz Kus. Po obiecującym starcie pod względem emocji kibicom przyszło... uzbroić się w cierpliwość. Spięć podbramkowych za wiele nie było, a obie ekipy nieźle neutralizowały atuty konkurentów. Przyjezdni byli zarazem nieco bliżej objęcia prowadzenia. Po wrzutce Tomasza Janika główkował Radosław Tracz, lecz tylko w boczną siatkę. Mocno, aczkolwiek niecelnie z 16. metra uderzył niepilnowany Mateusz Janik. W 56. minucie za to Pawlus stając „oko w oko” z golkiperem Victorii posłał piłkę na słupek...
Kiedy upłynęła godzina sobotniego starcia, na murawie działo się mnóstwo ciekawego. W 64. minucie Igor Handzlik asystował z prawej strony boiska, a głową futbolówkę w siatce ulokował Pawlus. 10. minut później piłkarze GKS-u walnie przyczynili się do wyjazdowej wygranej. Pawlus dokładnie „zacentrował”, a Patryk Blaut dołączył do grona strzelców goli. Ligowe przełamanie „Fiodorów”? Nic z tych rzeczy. W 76. minucie Szymon Szczyrk przekroczył przepisy w narożniku boiska, a dośrodkowanie Kacpra Brachaczka przyniosło trafienie głową Jakuba Kałki. Ambitna postawa zespołu z Hażlacha została nagrodzona w 88. minucie, gdy po kolejnym rzucie wolnym w zamieszaniu sprytem wykazał się Szymon Lizak. Gospodarze byli w tym kluczowym fragmencie spotkania aktywniejsi od rywali. W 90. minucie Brachaczek wychodził na idealną pozycję, lecz w okolicy połowy boiska został sfaulowany przez Tymoteusza Wolnego. „Cegła” dla obrońcy GKS-u była w tym kontekście marnym pocieszeniem...
– Z meczu na mecz jest coraz lepiej, ale czegoś ciągle nam niestety brakuje – żałował trener radziechowian Sebastian Gruszfeld. Zapewne straty „oczek” goście zdołaliby uniknąć, gdyby w 78. minucie Damian Sanetra nie posłał strzału tuż obok słupka, a w 80. minucie soczystego uderzenia T. Janika nie odbił ponad poprzeczkę golkiper miejscowych.
– Spotkanie na wysokim poziomie, pomimo aury, która wymagała od piłkarzy sporych nakładów sił. Podział punktów moim zdaniem nikogo nie krzywdzi – podkreślił trener Victorii Jakub Mrozik.