TS Podbeskidzie S.A. ma nowego wiceprezesa. Stanowisko, którego w klubie dotychczas nie było, objął Jarosław Matusiak, pełniący obowiązki dyrektora działu sprzedaży i marketingu firmy Murapol S.A. Główny sponsor podpisał kilka dni temu nową, trzyletnią umowę z bielskim klubem, zyskał na jej mocy m.in. kolejne 10 procent w akcjonariacie (obecnie wkład Murapolu w spółce akcyjnej TS Podbeskidzie wynosi 35 proc.). Co jeszcze zmieni się w funkcjonowaniu Podbeskidzia? Także te kwestie poruszamy w wywiadzie z wiceprezesem klubu.

UMOWA MURAPOLJarosław Matusiak, wiceprezes Podbeskidzia (drugi z prawej, pomiędzy Tomaszem Frankowskim i Mirosławem Szymkowiakiem)

SportoweBeskidy.pl: - Długo trwały rozmowy Murapolu z klubem i miastem. Co więc zmienia się we współpracy Murapolu na nowych warunkach? Jarosław Matusiak: Klub otrzymuje teraz z Murapolu znacznie większe pieniądze niż do tej pory, a może ich otrzymywać – na podstawie dodatkowych zapisów w umowie i dzięki dobrym pomysłom – jeszcze więcej. Wiąże się z tym pojęcie budżetu celowego na realizację takich przedsięwzięć, przy których uznamy, że ich przeprowadzenie wpłynie na poprawę jakości klubu. Obejmuje to również ewentualnych nowych zawodników, jak i kwestie marketingowe. Jak najbardziej uzasadnionym wydatkiem, który poniesiemy jest specjalny program dla trenera do analizy gry zespołów przeciwnych. Chcieliśmy mieć jako akcjonariusz większy wpływ na decyzje, które są podejmowane i obszar rozdysponowania środków. Stąd stanowisko wiceprezesa, które jest naszym pomysłem. Rozmowy trwały rzeczywiście długo, bo wiele zapisów w umowie zmieniło się. Nie chodzi tu o trudność negocjacyjną czy brak porozumienia, ale typowo prawnicze kwestie, a więc specyficzny język tego rodzaju umów i zgodność z odpowiednimi kodeksami i artykułami prawnymi. Miasto grało fair, my również i dzięki temu dogadaliśmy się. Poza tym, faktem stało się zwiększenie udziału spółki Murapol w akcjonariacie. Możliwość zwiększenia procentowego udziału w TS Podbeskidzie S.A. dawała już poprzednia umowa, ale skorzystaliśmy z niej teraz, przy jej przedłużeniu na kolejne trzy lata.

SportoweBeskidy.pl: - Czym będzie zajmował się nowy wiceprezes klubu? J.M.: Przede wszystkim marketing klubu, czego nie można oczywiście utożsamiać z marketingiem wyłącznie Murapolu. Pracuję w Murapolu, tu zarabiamy pieniądze na klub, ale w klubie będę zajmował się interesem wszystkich jego sponsorów. Główne zadania, jakie sobie stawiam, to wyjście naprzeciw wymaganiom kibiców. Został nam rok, by na przygotować się na zapełnienie 15-tysięcznego stadionu. To olbrzymie wyzwanie. Na niektórych meczach nie ma nawet zapewnionej obecnej liczby widzów na poziomie blisko 3,5 tysiąca. Potrzebny jest rok ciężkiej pracy nad zachęceniem kibiców do oglądania meczów na stadionie. Nie tylko myślimy o kibicach z Bielska-Białej, ale i okolicznych miejscowości, bo Podbeskidzie to jedyny w regionie klub na najwyższym szczeblu rozgrywek. To takie zadanie pierwszorzędne. Z tym wiążą się takie tematy, jak strona internetowa, sklep z gadżetami klubowymi, reklama i promocja na mieście, akcje z myślą o dzieciakach. Stadion ma stać się miejscem fajnej zabawy i oby kibiców było jak najwięcej. Szczegółowo kompetencje, które zostaną podzielone w sposób jasny i przejrzysty, ustalimy po rozmowach z prezesem Boreckim.

SportoweBeskidy.pl: - Jaki wpływ będzie miał Murapol na kluczowe decyzje w klubie? J.M.: W bieżącym funkcjonowaniu klubu, i będzie to odpowiednio zapisane, decyzje zapadać będą reprezentacją łączną, czyli podpisami prezesa i wiceprezesa. Te istotne decyzje muszą zostać przez taką reprezentację klubu zaakceptowane. Nikt nie chce robić rewolucji. Chcemy na spokojnie rozwinąć coś, co nie działało do tej pory moim zdaniem. Nie z powodu ludzi, ale braku odpowiednich środków na pewne działania. Klub regulował płatności w terminie wobec piłkarzy, ale odbywało się to jakimś kosztem. A my chcemy sprawić frajdę kibicom i zadbać o interesy sponsorów klubu.

SportoweBeskidy.pl: - Mamy w Bielsku-Białej dwa stowarzyszenia kibiców Podbeskidzia. To też kwestia wymagająca podjęcia pewnych kroków... J.M.: Spotkanie z kibicami i ustalenie zasad współpracy to też jedno z priorytetowych zagadnień. Trzeba usiąść, porozmawiać i przyjrzeć się, jak to wygląda od środka. Może po prostu parę spraw trzeba sobie wyjaśnić. Jestem osobą bezstronną i tak postaram się na to spojrzeć, bo zależy nam, aby była jedność na trybunach. Nie jest powiedziane, że to niemożliwe. Na stadionie dla każdego z kibiców Podbeskidzia powinno być miejsce.

SportoweBeskidy.pl: - Przed kilku laty zainicjowany został program dla młodych adeptów futbolu pod nazwą „Szansa dla każdego”, który został jednak zaniechany. Jest jakiś pomysł na skupienie wokół klubu najzdolniejszej młodzieży piłkarskiej z regionu? J.M.: Akcja ta zakładała otoczenie opieką dzieci, które pod okiem profesjonalnych trenerów miały uczestniczyć w zajęciach piłkarskich. W nowej umowie ten program znalazł się, ale będzie miał większy rozmach, aniżeli wcześniej. Dlaczego jestem o tym przekonany? Od kilku lat w Krakowie organizujemy przy współpracy z Akademią Piłkarską Mirosława Szymkowiaka i Tomasza Frankowskiego turniej dla drużyn młodzieżowych z całej Europy. Uczestniczą w nim takie firmy, jak Celtic Glasgow, Inter Mediolan, Manchester United czy Dynamo Kijów. W tej pracy z dziećmi mamy więc doświadczenie, trzeba je tylko przełożyć w odniesieniu do Podbeskidzia. Ci ludzi, którzy są zaangażowani na rzecz piłki nożnej dzieci i młodzieży w Krakowie pomogą nam, ale liczę na wsparcie z Bielska-Białej i okolic. To prężny region posiadający wielu zdolnyc dzieciaków, ale trzeba im zapewnić opiekę, poprowadzić ich odpowiednio nie tylko w aspekcie sportowym, ale również wychowawczo czy pod kątem ich wykształcenia. Nie każdy będzie przecież piłkarzem. Rozmawiałem z Mirkiem Szymkowiakiem, który powiedział mi, że dzieci w Akademii Piłkarskiej w Krakowie przychodzą na zajęcia, ale muszą co pewien czas przynosić wykaz ocen, jakie dostają w szkole. Jeśli wyniki w nauce są słabe, to dzieciak idzie do domu. To mobilizacja, aby dbać o równie ważną kwestię właściwej edukacji.

SportoweBeskidy.pl: - Brzmi to pięknie, ale w realizacji już niekoniecznie takie łatwe... J.M.: Dlatego jestem pełen obaw mówiąc o takich rzeczach, bo każdy klub chce ściągnąć dzieciaków z regionu i na nich stawiać. U nas to się będzie działo – szybciej, wolniej, ale będzie. Podam taki przykład. Końcem 2012 roku zakładaliśmy sobie w Murapolu, że na koniec 2013 r. sprzedamy tysiąc mieszkań. Wielu ludzi w to nie wierzyło, a sprzedaliśmy ponad 1300 mieszkań. Na 2014 r. wyznaczyliśmy sobie wskaźnik o sto procent większy. Mamy połowę lipca i ponad tysiąc mieszkań sprzedanych. Plan więc systematycznie realizujemy. Identycznie w klubie –  założenie, które podejmiemy będziemy chcieli realizować. Reasumując, oferta dla dzieciaków w ramach programu zostanie poszerzona z uwzględnieniem ich pozytywnego rozwoju pod każdym względem.

SportoweBeskidy.pl: - Podbeskidzie doczeka się bazy sportowej z prawdziwego zdarzenia? J.M.: Infrastruktura na miarę klubu ekstraklasy jest w planach, choć póki co nie ma precyzyjnych założeń. To natomiast jeden z elementów ważnych, bo drużyna potrzebuje bazy. Nie jest to wydatek rzędu 1 czy 2 mln, tylko olbrzymi, bo trzeba taką bazę przecież rozwijać. Ale nie ukrywam, że to jeden z ważniejszych tematów w klubie, w rozmowach z miastem. Wszystkie strony widzą, że jest to potrzebne, by klub rozwijał się. Musi to być rentowne w pewien sposób. Jak widać istotnych tematów, które rozstrzygnięcia wymagają nie brakuje nam.

SportoweBeskidy.pl: - Dziękuję za rozmowę. J.M.: Dziękuję.