W sobotę MRKS zaliczył wyczekiwaną domową inaugurację. Ta wypadła co najwyżej średnio, bo goszcząca tu – i skazywana na pożarcie – Błyskawica zdołała wywieźć punkt wraz z remisem 0:0. – Żal pierwszej połowy, bo zagraliśmy w niej nie tak, jak powinniśmy. Właściwie to ją przespaliśmy. Mieliśmy w tej części meczu więcej możliwości, gdyż rywal nie był aż tak cofnięty. Generalnie widać na podstawie tego spotkania, jak ciężko kreuje się sytuacje grając przeciwko zespołom nisko ustawionym – opowiada Wojciech Białek, szkoleniowiec czechowiczan.
 


Jak dodaje, dorobek 4 punktów po meczach już rozegranych jest dobry, bo daje miejsce w ścisłej czołówce IV ligi śląskiej, grupy 2, ale „maks” był zarazem w zasięgu. – Rozczarowanie jest, bo do każdego meczu podchodzimy z myślą o wygrywaniu. Wiedzieliśmy, że nic łatwo nam nie przyjdzie. Rywale są na nas lepiej przygotowani po minionej rundzie wiosennej, a my na razie nie zachwycamy skutecznością – mówi Białek.

MRKS pozostaje tymczasem w rytmie derbowym. Najblizszy mecz zaliczy w ostatnią sobotę sierpnia, podejmując Spójnię Landek. Awizowane na środę 24 sierpnia spotkanie z LKS-em Czaniec zostało dokładnie o tydzień przełożone.