SportoweBeskidy.pl: Rozbrat z piłką długo nie trwał w pana przypadku. Dlaczego zdecydował się pan objąć ekipę z Bystrej?
Wiesław Kucharski:
Chciałem pozostać na tym piłkarskim bezrobociu do czerwca, ale... dałem się namówić. W Bystrej działacze wykazali się sporą cierpliwością i determinacją, a mnie jednak ciągnie do futbolu. Zespół broni się przed spadkiem, jest zadanie do wykonania i postanowiłem się go podjąć. Oczywiście od razu powiem, że cudotwórcą nie jestem, ale cel został jasno określony i uważam, iż wcale nie jest on nieosiągalny.

SportoweBeskidy.pl: Trochę swój nowy zespół chyba pan zna, bo rywalizowaliście w A-klasie jeszcze, gdy prowadził pan Przełom?
W.K.:
Po awansie do A-klasy zespół z Bystrej zaskakiwał pozytywnie, będąc w pierwszym sezonie wysoko w tabeli. Z tak ambitnie grającym przeciwnikiem wcale łatwo nie było wygrać. Teraz jest słabiej, natomiast w tej drużynie drzemie spory potencjał. Jest tu fajna atmosfera, koleżeństwo w zespole, zresztą tak też ten klub powstał. Na boisku trzeba oczywiście o pewnych sprawach zapomnieć i walczyć.

SportoweBeskidy.pl: KS Bystra pod wodzą trenera Kucharskiego będzie zatem zespołem walczącym?
W.K.:
Tak, to jest dla mnie absolutnie podstawa. Po treningu, czy meczu możemy sobie wspólnie usiąść przy piwku, ale musimy wcześniej wszyscy zrobić swoje. Zespół musi realizować założenia i w każdym meczu grać o „maksa”. Jasne, że to poziom a-klasowy i zabawa też jest istotna, ale klucz stanowi dawanie z siebie wszystkiego, co najlepsze. Nikt chyba nie lubi przegrywać. My też na wiosnę nie zamierzamy.


SportoweBeskidy.pl: Będą wzmocnienia przedostatniej drużyny ligi?
W.K.:
Rozmawialiśmy z prezesem o uzupełnieniu zespołu, ale nie będziemy tego robić na siłę. Z tego, co wiem kadra jest szeroka, nie brakuje chłopaków, którzy chcą grać i bardzo się w to angażują w Bystrej. Spotkamy się na pierwszych zajęciach 10 stycznia i wówczas zobaczymy, w jakiej sytuacji personalnej jesteśmy. Na bieżąco będziemy podejmować decyzje.

SportoweBeskidy.pl: Z naszych informacji wynika, że na brak propozycji po rozstaniu z Kaniowem nie narzekał pan. Była m.in. opcja objęcia Zapory Wapienica...
W.K.:
Był taki temat. Nie dałem tam odpowiedzi jednoznacznej, w końcu Zapora postawiła na młodego trenera i moja praca tam stała się nieaktualna. Nie chciałbym więcej w tej kwestii mówić.

SportoweBeskidy.pl: Wiosną czego pana szczególny mecz, bo chyba takim właśnie będzie konfrontacja z Przełomem?
W.K.:
Na pewno tak po tylu latach spędzonych w tym klubie. Trzeba jednak podejść do tego „na chłodno”. Nie ma co się „napinać”, a Bystra... i tak ten mecz wygra.