Wiosna nasza?
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Tak by można było podsumować 30. kolejkę piłkarskiej Ekstraklasy. Tak by można było powiedzieć, gdyby nie reforma rozgrywek...
„Górale” rzutem na ligową taśmę, wygrywając w Krakowie 1-0 z Wisłą, wydostali się ze strefy spadkowej. I chcę tu wyrazić wielką z tego radość, satysfakcję i przekazać piłkarskie, serdeczne gratulacje dla całej ekipy. Szczególnie dla futbolistów, a przede wszystkim dla trenera Leszka Ojrzyńskiego, który wykazał się wielką klasą również na konferencji prasowej. A że było pod Wawelem gorąco nie tylko na boisku można było zobaczyć w kilku telewizyjnych migawkach. Myślę, że „Górale” są największymi zwycięzcami tego 30 ligowego rozdania. Ciężka, organiczna praca na treningach. Zaangażowanie w czasie meczu. Świadomość sportowego celu dały widoczny postęp w organizacji gry i dodając do tego trochę potrzebnego szczęścia, złożyło się to wszystko na sukces pod Wawelem.
A kto największym przegranym końcówki rundy zasadniczej? Nie mam wątpliwości, że białostockie „Żubry”, a więc Jagiellonia, która nie zdołała pokonać na własnym boisku gliwickiego Piasta i będzie walczyć o utrzymanie w lidze. Ostatnie dni nie były dobre dla popularnej „Jagi”. Na naszych oczach w Białymstoku pokazano, że piłkarskie życie przerosło kabaret. W kabaretowym stylu można powiedzieć „trochę śmieszno, trochę straszno” Michał Probierz zastąpił na stołku trenerskim „Żubrów” Piotra Stokowca. Ale na końcowe podsumowanie rozgrywek przyjdzie czas po tych siedmiu dodatkowych kolejkach.
Jaka była ta zakończona runda zasadnicza dla „Górali”? Bardzo zmienne nastroje towarzyszyły kibicom w Bielsku-Białej. Słaby początek, ale im więcej grania, tym lepiej. Wiosna całkiem przyzwoita i tylko jedna pechowa porażka z Lechem w Poznaniu. A transferowa ofensywa u „Górali”? Raczej średnia. Ale taki Jan Blażek ma na pewno „papiery na granie”. Co zapamiętamy? Na pewno fenomenalny strzał Przemysława Pietruszki w meczu z Lechem, horror w spotkaniu w Bielsku-Białej ze Śląskiem Wrocław, no i ten mocny akcent 30. kolejki – wygrana z Wisłą w Krakowie.
Co nas teraz czeka? Na pewno 7 meczów – 4 na boiskach przeciwników, 3 u siebie. Ale to w przypadku „Górali”, według mojej oceny, nie ma większego znaczenia. Szanse? Grają coraz lepiej, więc jest duża możliwość utrzymania ekstraklasy dla Bielska-Białej. Teraz, po podziale punktów i wygranej z Wisłą, opuścili strefę spadkową. Ale najważniejsze jest to, że – jak mi się wydaje – powstaje zalążek zespołu potrafiącego wygrywać swoje mecze.
W tle tego zwycięstwa w Krakowie nad Wisłą bardzo wstydliwa, by nie powiedzieć hańbiąca, jest porażka III-ligowych rezerw Podbeskidzia w meczu na własnym boisku z Nadwiślanem Góra aż 1-4. Tym bardziej jest to wstydliwe, że w tym spotkaniu wystąpiło wielu profesjonalnych (?) piłkarzy znajdujących się w kadrze pierwszego zespołu. Grali w tym meczu np. Kupczak, Mravec, Deja, Lebedyński, Stąporski, Bartlewski, Żegleń. To świadczy dobrze o Leszku Ojrzyńskim, że do Krakowa zabrał najlepszych. Tym samym pokazał, że kończy się już okres selekcji i formowania jego zespołu. Bo transfery do bielskiego klubu pod hasłem „szukamy następcy Roberta Demjana” były nie zawsze udane.
A jak nieprzewidywalna jest polska ekstraklasa? Zdradzę wam moją tajemnicę rodzinną. W wewnętrznym typowaniu wyników 30. kolejki ekstraklasy zwyciężyła moja żona Zofia z pięcioma trafieniami, która z piłką nożną ma niewiele wspólnego. Ja po 25 latach zajmowania się między innymi pisaniem sportowych felietonów miałem 3 trafione wyniki. Spotkamy się z piłkarzami za dwa tygodnie w ligowej, 7-kolejkowej dogrywce. A więc wiosna nasza?
Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski