SportoweBeskidy.pl: Na 9. miejscu bielskie Podbeskidzie zakończyło zmagania w I lidze w sezonie 2021/2022. Jak ocenia pan tę lokatę?

Wojciech Borecki: To rozczarowujący wynik. Władze klubu wypowiadały się, że dają sobie 2-3 lata na zrobienie awansu, lecz patrząc na ruchy transferowe, przede wszystkim jeśli chodzi o zagranicznych zawodników, miałem wrażenie, że ten cel jest "na już". Niemniej, Podbeskidzie nie dotarło do strefy barażowej, a potencjał ku temu był i to jest wynik poniżej oczekiwań kibiców i chyba też władz klubu. 

 

SportoweBeskidy.pl: Wiem, że pan z całą dokładnością śledzi mecze Podbeskidzia. Gdzie popełniono błąd? 

W.B.: Szczerze mówiąc, nie rozumiem pewnych sytuacji. Byłem na meczu z Sandecją i byłem mile zaskoczony potencjałem drużyny. Podbeskidzie wygrało 1:0 i byłem pod wrażeniem poziomu, jaki zaprezentowali Górale. Dziwiłem się co taki zespół robi w środku tabeli. Następnie był mecz u siebie z Zagłębiem i na boisko wyszła zupełnie inna drużyna. Szczególnie pod kątem cech wolicjonalnych. Zastanawiałem się skąd taka różnica i jak to możliwe, że zespół może zaprezentować dwa różne oblicza w tak krótkim czasie. Dla mnie jest to niezrozumiała postawa drużyny, zabrakło takiej stabilizacji formy. Pierwsza runda napawała optymizmem. Wielu w Podbeskidziu upatrywało faworyta do awansu i nagle przydarzyła się jakaś niemoc. Dlaczego? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. To trzeba być w środku. A co dalej... W klubie musi być tąpnięcie. Trzeba jasno określić cel sportowy i wiele zmienić oraz z rozsądkiem wydawać pieniądze. 


SportoweBeskidy.pl: A jak należy ocenić wybór duetu trenerskiego Piotr Jawny i Marcin Dymkowski? 

W.B.: Zacznijmy od tego: niech mi pan poda klub, w którym jest dwóch równorzędnych trenerów. Nie ma takiej sytuacji! Jest jeden szef odpowiedzialny za wszystko. Nie oceniam tego wyboru pozytywnie. Rozmywanie odpowiedzialności na dwie osoby niczemu dobremu nie służyło. Nikt w Polsce nie stosuje takich rozwiązań i to nie mogło się udać. 

 

SportoweBeskidy.pl: Łukasz Piworowicz to według Pana odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu?

W.B.: Nie wiem, nie znam się z panem Piworowiczem. W Bielsku ma dobre opinie, że jest pracowity i kompetentny. Trochę mogą zastanawiać krótkotrwałe pobyty w innych klubach. Jeśli jednak chodzi o ruchy kadrowe, uważam, że momentami potrzebowały większego zastanowienia i lepszej oceny sytuacji. Czy ktoś jest potrzebny, czy nie. Podobno były 2-3 lata na awans. Jeśli tak, nie robi się takich ruchów transferowych, jakie zostały poczynione. Należało szukać młodzieży z regionu i na nich stawiać, aby się ogrywała i w przyszłości stanowiła o sile zespołu. Kilka spraw było więc niezrozumiałych dla mnie z punktu widzenia jako kibica. Mowa tu także m.in. o trzymaniu trzech bramkarzy na dużych kontraktach. 

 

SportoweBeskidy.pl: Nie możemy ominąć tego tematu, jak wyglądają pana negocjacje z klubem w sprawie kupna akcji? Trochę spotkań było między panem a prezydentem Jarosławem Klimaszewskim i Edwardem Łukoszem. 

W.B.: Było, było... Na początku byłem optymistą. Byłem zdecydowany, aby ten ruch wykonać. Potem jednak pewne kwestie zaczęły się komplikować. Właściciel, czyli miasto, postawiło konkretne warunki, które były inne od tych pierwotnie założonych. Z optymisty przerodziłem się w pesymistę. Mam swoją wizję i ambicje przede wszystkim sportowe, które według mnie powinny dominować w Podbeskidziu. Nie wszyscy chyba jednak mają taki pogląd. Ale cóż - negocjacje trwają, czas pokaże. Ja czekam na rozwój wydarzeń. 

 

SportoweBeskidy.pl: A jak ocenia pan swoją kadencję? Z których rzeczy jest pan dumny, a które można byłoby zrobić lepiej?

W.B.: Najbardziej jestem dumny z tego, że udało się utrzymać ekstraklasę. Kiedy obejmowałem klub Podbeskidzie miało 9. punktów straty do bezpiecznego miejsca, jednak to co wspólnie zrobiliśmy, a przede wszystkim Czesław Michniewicz i jego drużyna, to było coś wspaniałego. Pamiętny mecz z Widzewem był dla nas, jak mistrzostwo Polski. Prezydent Jacek Krywult był już pogodzony ze spadkiem. Owa strata i drużyna w rozsypce nie napawały optymizmem, ale na początku mojej pracy wymieniliśmy bodajże 12 zawodników i tak zaczęła się droga, aby ratować ekstraklasę i to się udało. To był największy sukces oraz to, że Górale przez kolejne 3 sezony występowali w ekstraklasie. 

 

SportoweBeskidy.pl: Na koniec pomówmy o innych bielskich klubach, w których pan był trenerem... Rekord Bielsko-Biała.

W.B.: Moim zdaniem Rekord powinien pójść dalej w kontekście sportowym i z tego, co wiem prezes Szymura ma taki cel. Są ku temu warunki w Cygańskim Lesie, aby wprowadzić zespół na szczebel centralny. Trenerem jest Darek Mrózek, który ma umiejętności i jest fachowcem. Wszystko jest na dobrej drodze, aby powalczyć o ten awans. Byłem ostatnio na meczu z Wartą Gorzów Wielkopolski i uważam, że Rekord ma ciekawy zespół. Mieszanka rutyny z młodością. 5 czy 6 zawodników o statusie młodzieżowca w podstawowym składzie. Jest duży potencjał w tym zespole i będzie się liczył o awans w przyszłym sezonie. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: BKS Stal Bielsko-Biała...

W.B.: Czasy się zmieniły od kiedy byłem trenerem w BKS-ie. Wiem, że teraz walczą o utrzymanie w "okręgówce", zarząd chce odbudować sekcję piłki nożnej. Jej przewodniczącym jest Jarosław Krystian, który może wnieść wiele pozytywnego. Ostatnio czytałem gdzieś w Internecie o tym, jakie bialska Stal organizuje darmowe treningi dla młodych piłkarzy - bardzo fajna inicjatywa i oby tak dalej. Problemem tego klubu jednak jest brak bazy... 

 

SportoweBeskidy.pl: Skoro nie Podbeskidzie, to kto według [ana awansuje po barażach do Ekstraklasy? 

W.B: Najwięcej meczów widziałem Korony Kielce. Drużyna ta ma fajnego trenera, ale sportowo nie są na najwyższym poziomie. Pod kątem czysto piłkarskim najbardziej podoba mi się Arka Gdynia i to ona awansuje w mojej opinii.