SportoweBeskidy.pl: Na wstępie muszę pogratulować dobrego startu pańskiej nowej drużyny w III-ligowych rozgrywkach.
Wojciech Gumola:
Dziękuje, ale spokojnie - piłka nożna to nieustanna nauka pokory. Trzeba też pamiętać o specyfice rezerw. Nie ma co się nad tym rozczulać. Dla nas każdy punkt jest cenny. Chcemy sobie szybko zapewnić utrzymanie. Niewątpliwie praca w Górniku to też jest dla mnie lekcja. Bardzo dużo uczę się od trenerów pierwszej drużyny. Niemniej jednak pracujemy i wszyscy w klubie chcą tego, aby praca z drużyną rezerw była takim odbiciem lustrzanym pracy z "jedynką". 

SportoweBeskidy.pl: Nie musiał trener długo szukać nowego pracodawcy po zwolnieniu z Rekordu…
W.G.: To zależy jak kto ocenia. Trenerzy z trzecioligowego szczebla nie mają wielkiego wzięcia. W chwili obecnej nie chcę być daleko od domu, więc też szukałem pracy w regionie. Miałem również momenty zawahania po rozstaniu z Rekordem. Wiele mnie kosztowała ta praca, ponieważ wkładałem w nią całego siebie i w pewnym momencie dla klubu, który był dla mnie wszystkim stałem się nikim. 

SportoweBeskidy.pl: Na czym polegały owe momenty zawahania? 
W.G.: Ciężko jest się rozstać z klubem, w którym pracowało się sześć lat. Można powiedzieć, że przez ten czas jakoś związałem się emocjonalnie z Rekordem, w którym przeżyłem wspaniałe chwile, lecz w pewnym momencie przestałem być tam potrzebny. 

SportoweBeskidy.pl: Zapewne miał trener jeszcze kilka innych propozycji - dlaczego akurat ta z Górnika Zabrze przekonała Pana? 
W.G.: To może nie jest tak, że przekonała. Od rozmów do podjęcia pracy jest długa droga, jednak w chwili obecnej jest dla mnie najlepsza opcja. Nie ukrywajmy - Górnik Zabrze to także marka. Przychodzę rano na trening ekstraklasowej drużyny. Podpatruje Marcina Brosza, od którego mogę się wiele nauczyć. Wszystko to naprawdę daje dużo radości oraz satysfakcji. Ostatnio właśnie chłopcy z Ekstraklasy śmiali się, że trenerzy w Górniku idą na trenerów miesiąca w swoich ligach (śmiech).

SportoweBeskidy.pl: Zauważył już trener jakieś zmiany pomiędzy pracą w Rekordzie a Górniku?
W.G.: Przede wszystkim różnica jest taka, że dzień zaczynam treningiem. Górnik jest ekipą zawodową, pomimo, że w rezerwach szkolę głównie młodych chłopaków to jednak są to ludzie, którzy nic poza piłką nie robią w życiu. Taką fundamentalną różnicą jest, że Rekord posiada Ekstraklasę futsalu, a Górnik Ekstraklasę w piłce nożnej. I to widać jak na dłoni szczególnie, jeśli chodzi o frekwencje na meczach. 

SportoweBeskidy.pl: W jakiej atmosferze odszedł trener z Rekordu?
W.G.: Do mnie nie trafiały jakieś negatywne opinie. Ostatnie rozmowy z prezesem wspominam, że były bardzo miłe. Z mojej strony mogę powiedzieć, że z każdym w klubie mogę porozmawiać, zamienić kilka zdań. Jasne, że niektórym zawodnikom mogły się nie podobać moje decyzje, lecz tak to już jest w szatni piłkarskiej. Osobiście złego słowa nie mogę na nikogo powiedzieć.

SportoweBeskidy.pl: Obecny trener Rekordu - Piotr Jaroszek w rozmowie z naszym stwierdził, że powodem Pańskiego odejścia były kwestie pozasportowe. Moje pytanie brzmi - czego dotyczyły te kwestie? 
W.G.: To chyba do trenera Jaroszka powinieneś skierować to pytanie. Każdy próbuje się doszukać jakiegoś drugiego dna, którego nie ma. Klub ma prywatnego właściciela, który w pewnym momencie doszedł do wniosku, że moja ważność się przeterminowała. Prezes Janusz Szymura zaprosił mnie na rozmowę do siebie, w której mówił, że jest zadowolony z mojej pracy, bo miał pewne wątpliwości czy będę odpowiednim trenerem na III ligę, lecz okazało się to być jedną z lepszych jego decyzji. Jednak moja misja dobiegła końca w Rekordzie. Jednocześnie ustaliliśmy z prezesem, że jeszcze kiedyś powrócę do Rekordu.

SportoweBeskidy.pl: Skupmy się z powrotem na teraźniejszości. Praca w rezerwach Górnik jest dla trenerem awansem w karierze trenerskiej?
W.G.: Jest zupełnie dla mnie nowym doświadczeniem. Praca w Rekordzie nauczyła mnie, że nic jest pewne w życiu, ale skoro podpisałem kontrakt będę robić wszystko, aby ci młodzi chłopcy się rozwijali, by w przyszłości spełnili swoje marzenia o grze w Ekstraklasie. 

SportoweBeskidy.pl: Wojciech Gumola jest młodym jeszcze trenerem. Jak wysoko sięgają jego aspiracje? 
W.G.: Piłka nożna to nie jest sport dla marzycieli. Trudno coś przypuszczać - życie zweryfikuje, ja jestem racjonalnie myślącym człowiekiem. Na pewno takim moim priorytetem jest zrobienie kursu UEFA Pro. Mając tę kwalifikację jest o wiele łatwiej znaleźć pracę, szczególnie na wyższym szczeblu niż III liga.