Zaskakującą decyzję po finałowej batalii Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Bielsko-Biała BOZPN ogłosił Wojciech Waligóra. Dotychczasowy prezes LKS-u Czaniec żegna się z klubem, którego sternikiem jest od października 1990 roku. 23 lata temu czanieccy seniorzy byli świeżo upieczonym beniaminkiem A-klasy, dzisiaj należą do trzecioligowej czołówki.  waligora

SportoweBeskidy.pl: Nieoczekiwaną decyzję ogłosił pan po meczu decydującym o triumfie w pucharowym spotkaniu na szczeblu bielskiego podokręgu? Dlaczego rozstaje się pan z funkcją prezesa LKS-u Czaniec? Wojciech Waligóra: Decyzję podjąłem. Oczywiście nie da się wycofać z funkcjonowania klubu z dnia na dzień. Przede mną zabranie zarządu, następnie walne zebranie. Zbliża się koniec roku, musimy zamknąć m.in. rok obrachunkowy. Mam jeszcze sporo do zrobienia zanim pożegnam się z klubem. Odchodzę ze względu na obowiązki natury zawodowej. Nie pozwalają mi one w należyty sposób zajmować się klubem. Nie zanosi się jednak na rewolucję, ale ewolucję.

SportoweBeskidy.pl: Prezesem LKS-u Czaniec jest pan od października 1990 roku. Zapewne nie sposób zupełnie odciąć się od funkcjonowania klubu. W.W: Po 23 latach pracy na rzecz klubu nie da się zgasić światła, zamknąć drzwi i wyjść. Decyzja łatwa nie była. Uznałem, że okres zimowy będzie dobry, że będziemy mogli przygotować się do zmian. Zima daje mi trochę czasu na przekazanie obowiązków. W najbliższy piątek odbędzie się spotkanie zarządu, natomiast walne zebranie zorganizujemy wtedy, gdy będę przygotowany do wspomnianego przekazania obowiązków. Zamierzam wspomagać nowego prezesa i zarząd. Będę przy klubie tak długo, jak nowe władze uznają to za stosowne.

SportoweBeskidy.pl: W przyszłym roku klub będzie świętował 65-lecie istnienia. Pan prezesem był przez 23 lata. Seniorzy zanotowali w tym czasie duży postęp. Awans z A-klasy do III ligi to niewątpliwy sukces. Okres pana prezesury można oceniać inaczej niż dobrze? W.W: W październiku 1990 roku zostałem prezesem klubu. Seniorzy byli wówczas dwa miesiące po awansie do A-klasy. Zajmowali w niej ostatnie miejsce, klub był zadłużony. Dzisiaj jesteśmy w III lidze, zaległości nie mamy żadnych. Nasza młodzież stale się rozwija. Myślę, że te 23 lata były dobre. lks czaniec SportoweBeskidy.pl: 23 lata to szmat czasu. Zapewne były chwile lepsze i gorsze. Czego nie udało się panu dokonać w tym czasie? W.W: Jest jedna sprawa, której nie udało mi się sfinalizować. Mocno zabiegaliśmy o fundusze unijne, które chcieliśmy przeznaczyć na budowę oświetlonego boiska treningowego ze sztuczną nawierzchnią. Nasze staranie nie przyniosły efektu, przegrywaliśmy rywalizację z miastami. Mam nadzieję, że podczas następnego rozdania dopniemy swego. Na pewno pomogę w realizacji tego celu.

SportoweBeskidy.pl: Największy sukces pana kadencji? Można wskazać jedno osiągnięcie? W.W: Każdy awans, dla tak małej miejscowości jaką jest Czaniec, to był sukces. Seniorzy grają dzisiaj w III lidze. Coraz lepiej radzą sobie zespoły młodzieżowe. Niedawno zdobyliśmy Puchar Polski BOZPN. Nie marnowaliśmy czasu.

SportoweBeskidy.pl: Wywołał pan temat młodzieży. Jak pan ocenia pracę trenerów w młodymi adeptami futbolu? W.W: Większość trenerów z naszym klubem związana jest od lat. Incydentem było zwolnienie trenera Marcina Biskupa. Wojciech Madej pracował przez 5 lat, Mariusz Wójcik wrócił do pracy z seniorami. Z młodzieżą pracują Maciej Żak, Piotr Świerczyński i Sławomir Tynka, pracują długo i niezmiennie. Oczywiście znamy swoje miejsce w szeregu. Nasze zespoły nie biorą udziału w rozgrywkach makroregionalnych, ale u nas grają tylko miejscowi chłopcy. Nie ma mowy o selekcji, stale się jednak rozwijamy. Drużyna żaków prowadzona przez wspomnianego Sławomira Tynkę pokonała w tym sezonie Podbeskidzie i Rekord. W tych klubach jest dużo większy nacisk na szkolenie młodzieży i dużo większy wybór. Praca trenerów nie idzie na marne. Wszyscy przegrywamy jednak z rozwojem cywilizacyjnym. Nie każdemu w dzisiejszych czasach chce się ciężko pracować na treningach. Dlatego w zespole seniorów nie mamy zbyt wielu wychowanków. LKS Czaniec_1 SportoweBeskidy.pl: W jakiej kondycji finansowo-organizacyjnej zostawi pan klub? W.W: Nie mamy żadnych zobowiązań i długów. W kwestiach finansowo-księgowych wszystko się zgadza, wszystko jest wyprostowane. Nowy rok, to zawsze nowy krok. Myślę, że sponsorzy z nami zostaną, od lat nas wspierają i nie narzucają nic z góry. Oczywiście każdy ma swoje spojrzenie na funkcjonowanie klubu. Nowy zarząd i nowy prezes będą mieli zapewne swoje.

SportoweBeskidy.pl: Bez pana w roli prezesa, ale z panem w roli kibica, do zmagań w przyszłym roku przystąpią czanieccy piłkarze, ci starsi i młodsi. Cele zapewne zostały wyznaczone przed startem sezonu. W.W: Pierwsza drużyna gra o utrzymanie się w szeregach III lig. Liczymy na to, że zachowa miejsce w czwórce i będzie walczyć o mistrzostwo. Po zdobyciu Pucharu Polski na szczeblu podokręgu, chcemy jak najwyżej zajść w tych rozgrywkach. Praca trenera Wójcika przynosi efekty. Opiekun juniorów, pomimo punktowej straty do lidera zapowiada walkę o awans do ligi „A”. Postępy robią żaki. Nasza najmłodsza drużyna została zaproszona na turniej do Krakowa, w którym udział wezmą m.in. rówieśnicy z Wisły i Cracovii. W przyszłym roku czeka nas ważne wydarzenie. Klub będzie obchodził 65-lecie istnienia. Kawał historii za nami.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. W.W: Dziękuję.