– Zamierzamy walczyć do samego końca. Potrafimy grać dobrze i możemy wrócić do Bydgoszczy na decydujący mecz – mówił przed czwartkową konfrontacją trener bydgoszczan Marcin Ogonowski. Z obozu bielskiego płynęły życzenia... o 180 stopni odwrotne. – Nie chcemy ponownie grać w Bydgoszczy, a zakończyć rywalizację u siebie – zauważał z kolei Tomasz Piotrowski, przyjmujący BBTS-u. W toku zmagań na parkiecie cel osiągnąć mogła tylko jedna ekipa...

To gospodarze mecz rozpoczęli lepiej, a punktowe akcje w bloku Wojciecha Sieka i ataku Michała Makowskiego pozwalały im w pierwszym secie odskakiwać odpowiednio na 15:12 i 21:17. Za sprawą kontr Patryka Łaby i błędów własnych podopiecznych Harry Brokkinga starcie niebawem się wyrównało. I dopiero na finiszu „czapa” Jarosława Macionczyka na Łabie oraz zbicie Olega Krikuna przypieczętowały wygraną BBTS-u.

Partie kolejne to prawdziwa wojna nerwów, tocząca się długimi fragmentami „łeb w łeb”. Ekipa znad Brdy doprowadziła do wyrównania świetnym finiszem w odsłonie numer 2. Kluczowy był w tym kontekście blok Janusza Gałązki na Piotrowskim, przyczyniający się do stanu 20:17 dla BKS-u Visły. „Oczka”, po których doszło do zmiany stron, zanotował środkowy gości Mateusz Kowalski. Bydgoszczanie postawili się także w secie trzecim. Wykorzystując chwilę słabości Krikuna odskoczyli na 18:16 i choć cały zapas stracili po przekroczeniu 20. punktu, to wyłącznie oni mieli setbole. Ostateczny rezultat 28:26 stał się faktem po błędzie Piotrowskiego w ataku.
 



Widmo powrotu do Bydgoszczy istotnie zaczęło zaglądać bielszczanom w oczy, ale właśnie wtedy pokazali najlepszą siatkówkę. Zdeklasowali przeciwnika o tyle, że od stanu 12:11 dla BBTS-u w odsłonie czwartej miejscowi do końca meczu zgarnęli 28 punktów, przy ledwie 11 rywala. Doskonale radzili sobie skrzydłowi, którzy poprowadzili swój zespół do tie-breaka. W tym błysnął Krikun, który po zamianie stron – ta nastąpiła z przewagą BBTS-u 8:4 – bombardował przyjmującym BKS-u Visły zagrywką. Inna sprawa, że zdeprymowani przyjezdni co rusz pudłowali i mowy o przedłużenie rywalizacji być nie mogło.

W finale, a jego stawką będzie awans do Plus Ligi, bielscy siatkarze zmierzą się z najlepszą w fazie zasadniczej LUK Politechniką Lublin, po dwakroć na maksymalnym dystansie pokonującą zawodników z Wrocławia.

BBTS Bielsko-Biała - BKS Visła Bydgoszcz 3:2 (27:25, 21:25, 26:28, 25:16, 15:6)

BBTS:
Macionczyk, Piotrowski, Krikun, Cedzyński, Siek, Makowski, Marek (libero) oraz Jaglarski (libero), Gryc, Vicentin, Czetowicz
Trener: Brokking