Pierwsza połowa meczu finałowego o Puchar Polski Podokręgu Skoczów była bardzo wyrównana. Podopieczni Tomasza Wuwera do przerwy wygrywali 2:1 po brakach Szymona Płoszaja, "ukuł" ich natomiast tuż przed pauzą Piotr Kowal. Po wyjściu na drugą połowę emocji na wodzy nie utrzymał Mateusz Tomal, który w 52. minucie ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Mimo tego, wiślanie w końcówce meczu zdobyli jeszcze dwie bramki i zgarnęli puchar. - Odkryliśmy się w ostatnich minutach, bo chcieliśmy doprowadzić do wyrównania, a dostaliśmy dwie szybkie kontry i było po meczu - powiedział nam wczoraj Marcin Bednarek, szkoleniowiec LKS '99 Pruchna. - Mieliśmy w tym meczu wiele sytuacji by go nie przegrać. W pierwszej połowie Paweł Pańta miał dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem, których nie wykorzystał. Wygrał po prostu zespół skuteczniejszy - dodał. 

W Ustroniu po raz wtóry znać o siebie dał brak skuteczności zespołu z Pruchnej, z którym drużyna zmaga się od początku sezonu. Dlatego tego wyniki zadowalające nie są. - Na szczęście ta runda już się nie skończyła. Chcemy w zimowym okienku transferowym nieco się wzmocnić i dobrze przepracować okres przygotowawczy tak, aby wiosną być skuteczniejszym - awizuje Marcin Bednarek, którego zespół jesienne rozgrywki PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej zakończył na 12. miejscu.