Już przed spotkaniem z Krispolem Września bielszczanie byli pewni tego, że do play-off przystąpią jako najwyżej sklasyfikowany został, co równoznaczne jest z atutem własnego parkietu w przypadku każdej z potencjalnych serii. Z jednej strony na siatkarzach BBTS-u nie ciążyła więc presja i mogli zagrać "na luzie", z drugiej natomiast nie mieli często niezbędnej w tego rodzaju potyczkach maksymalnej mobilizacji.

O tym, że wspomniane wnioski są słuszne zaświadczyła większa część meczu - vide odsłona premierowa, w której zmotywowani goście wypracowali sobie z początku zaliczkę (6:3, 12:10), by w końcówce polec pod naporem bezkompromisowych zagrywek i ataków Sergieja Kapelusa oraz Pawła Gryca. Co ciekawe, bliźniaczy przebieg miał set trzeci, a bielski zespół był w poważnych opałach, gdy po akcjach w bloku i ataku Mateusza Łysikowskiego ekipa z Wrześni zbudowała przewagę 15:9. Fatalne pomyłki po stronie gości umożliwiły bielszczanom odrobienie całości dystansu i wygranie partii 25:19 od stanu... 19:17 dla Krispolu przy zagrywkach Radosława Gila.
 



Pozostałe sety spotkania to zwycięstwa w pełni zasłużone - Krispolu 25:21, który "odjechał" faworytowi na 17:12 przy mocnych serwisach Mateusza Lindy, i wreszcie BBTS-u 25:20, odskakującego również mniej więcej w połowie partii, zwłaszcza za sprawą skutecznie zbijającego Gryca, który z 22 "oczkami" wyrósł na głównego aktora konfrontacji.

BBTS Bielsko-Biała - Krispol Września 3:1 (25:22, 21:25, 25:19, 25:20)

BBTS:
Kapelus, Hunek, Gil, Siek, Gryc, Piotrowski, Fijałek (libero) oraz Ledwoń (libero), Lesiuk, Coenen
Trener: Brokking