I w istocie tak było. Wisła Strumień, która była gospodarzem tego sparingu, postawiła się faworytowi i miała jasno określony plan na to spotkanie. - Byliśmy świadomi tego, że rywal będzie nas przewyższał umiejętnościami czysto piłkarskimi, więc ustawiliśmy się nisko w obronie i próbowaliśmy zneutralizować środek pola GKS-u, dowodzony przez Marcina Byrtka. Nie chcieliśmy się otwierać, nastawiliśmy się na kontry - opisuje sposób gry swojego zespołu Szymon Stawowy, trener gospodarzy.

 

 

Mecz toczył się - zgodnie z przewidywaniami - pod dyktando gości, którzy osiągnęli przewagę. Nie mogli jednak udokumentować swojej dominacji zdobyczą bramkową. W dogodnej sytuacji pomylił się Patryk Kłyszyński. Pierwsza połowa stała pod znakiem wielu dośrodkowań w pole karne Wisły, zarówno z rzutów wolnych, jak i kornerów, przewagi w posiadaniu piłki przez zawodników GKS-u oraz... bramki, którą zdobył Kłyszyński po asyście Jakuba Pieterwasa z lewej strony boiska, niejako rehabilitując się za zmarnowaną „setkę”. - Oddawaliśmy za mało strzałów, czyli znowu dał znać o sobie problem, o którym mówiłem swoim zawodnikom już wcześniej. Pracujemy nad tym, ale z trudem przychodzi nam zrozumienie, że gra w piłkę nożną nie polega na wejściu z piłką do bramki - powiedział nam szkoleniowiec „Fiodorów”.

 

W drugiej połowie jeden z punktów swojego meczowego planu zrealizowali zawodnicy Wisły. W 55. minucie testowany zawodnik posłał długą piłkę za linię obrony, Sławomir Waleczek wygrał pojedynek główkowy z Pieterwasem, a piłka odbiła się w tak szczęśliwy dla zwycięzcy powietrznego starcia sposób, że doszedł do sytuacji sam na sam z golkiperem. Po bramce wszystko wróciło do scenariusza, według którego przebiegał ten sparing - GKS atakował, gospodarze skutecznie bronili i wychodziło im to skutecznie aż do 80. minuty, kiedy w ich polu karnym znalazł się Remigiusz Mrózek. Zawodnik wicelidera „okręgówki” przytomnie ocenił, że strzał z ostrego kąta nie przyniesie efektu w postaci gola i wycofał piłkę do wbiegającego Szymona Szczyrka, który po chwili cieszył się z trafienia ustalającego wynik konfrontacji.