Do meczu z LKS-em Jawiszowice zespół z Dankowic podchodził po dwóch sparingowych zwycięstwach: z Zatorzanką Zator oraz Wilamowiczanką Wilamowice. Sobotni sparing z IV-ligowym rywalem poszedł jednak zupełnie nie pomyśli dankowiczan, którzy ostatecznie ulegli ekipie z Jawiszowic aż 0:6. Ciężko więc było znaleźć trenerowi Pasjonata pozytywów po tak wysokiej porażce. – Nie wyszliśmy z szatni na to spotkanie. Gdzieś chyba krążyliśmy wokół boiska, bo na nim nic nam nie wychodziło. Rywal stworzył sobie multum sytuacji w tym meczu, na co też mu pozwalaliśmy. Drużyna z Jawiszowic miała przewagę w każdym aspekcie, choć szczególnie przegrywaliśmy walkę w środku pola. Wynik jednak idzie w świat i musimy dalej trenować w pocie czoła, aby eliminować mankamenty w naszej grze – stwierdza Artur Bieroński. 

Na problemy Pasjonata w meczu z drużyną z Jawiszowic złożyły się również czynniki zewnętrzne. – Nie chcę się tutaj usprawiedliwiać, ale faktycznie było nas mało. Zespół prześladują kontuzje przez co frekwencja na zajęciach jest średnia. Szczególnie odczuwalny w sparingu z LKS-em był brak Wojtka Sadloka i Krzysztofa Łaciaka. Szansę otrzymali młodzi zawodnicy z rocznika 2000 i 2001, lecz przed nimi jest jeszcze sporo pracy – ocenia Bieroński.