- Sokół postawił nam wysoko poprzeczkę. Szczególnie na początku spotkania - mówi Sławomir Bączek, trener ekipy ze Ślemienia. I owszem. Sokół miał bardzo udany początek spotkania, jednak w parze z tym nie poszły "konkrety". W 15. minucie skutecznością wykazali się natomiast przyjezdni. Robson De Souza Novais Filho przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu i celnie przymierzył po krótkim rogu. To była jedyna bramka jaka padła w tej części spotkania. Dla gości okazje do wyrównania mieli m.in. Kacper Dunat, Przemysław Jurasz, Damian Stawicki czy Michał Garncarczyk. Z drugiej strony dwukrotnie szczęścia szukał Piotr Górny. 

 

Po zmianie stron Smrek był odważniejszy w ofensywnych poczynaniach. W 51. minucie Raphael Da Cunha Petherson minąwszy defensora gości sprytnie uderzył z ostrego kąta. Sokół szukał bramki kontaktowej, ale nadal cechował się brakiem zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Co innego Smrek... Na 3:0 trafił Rafael Alves Mota, który wykorzystał dogranie od Pethersona. Strzelecką niemoc Sokoła przełamał Stawicki, który w 76. minucie skorzystał na nieporozumieniu w defensywie gospodarzy. Ci jednak wymierzyli decydujący "cios" w minucie 83. Marcel Ormaniec spuentował mądrze rozegrany rzut rożny, 

 

- Wydaje mi się, że wynik nie odzwierciedla losów meczu. Mieliśmy swoje okazje, i to dość sporo. Byliśmy jednak nieskuteczni, a rywal wręcz przeciwnie - zauważa szkoleniowiec Sokoła, P. Jurasz.