- Mieliśmy zdecydowaną przewagę w tym meczu, która została udokumentowana wieloma bramkami. Cieszy mnie, że zrealizowaliśmy założenia, które zaplanowaliśmy w szatni przed meczem. Chłopaki ciężko i rzetelnie pracują i to przynosi efekty. Małymi kroczkami do przodu - przekonuje trener bialskiej Stali, Arkadiusz Rucki. 

 

Początkowa faza spotkania upłynęła pod znakiem obopólnego sprawdzania swojego potencjału, jednak z każdą minutą BKS zaczął przejmować inicjatywę nad spotkaniem. Efektem tego było trafienie w 24. minucie, które otworzyło wynik starcia. Paweł Kozioł dośrodkowywał z rzutu rożnego, Tomasz Janik przytomnie zgrał piłkę na głowę Karola Lewandowskiego, a ten ulokował ją w siatce. BKS poszedł za ciosem i w 29. minucie dołożył kolejne trafienie. Bialska Stal założyła dobry pressing, Kamil Dokudowiec dograł do Mykoli Markova, który całość spuentował trafieniem. Na kolejne bramki kibicom przyszło czekać do drugiej połowy... 

 

W 61. minucie popularny "Lewy" znów świętował bramkę. Ponownie głową zamknął dogranie z rzutu rożnego. Bardzo dobry występ zanotował również wprowadzony po przerwie Jakub Loranc, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Wpierw zaskoczył Dawida Grabskiego niesygnalizowanym strzałem, a następnie zdjął "pajęczynę" po uderzeniu pięknym z rogu "16". Losy meczu przesądziła Janika, któremu precyzyjnie na głowę dograł Kozioł