
Wyszarpane i ważne
Brak zwycięstwa w meczu ze Świtem Szczecin mógł Podbeskidziu wyraźnie skomplikować sytuację w tabeli. Tak się jednak nie stało, a o wszystkim zadecydował gol w końcówce spotkania.
W poprzednim meczu Górale utracili prowadzenie w 90. minucie i finalnie zremisowali ze Świtem 3:3. W rewanżowym starciu było zgoła odwrotnie. Ale od początku...
Mecz zaczął "przewrotki" Lucjana Klisiewicza, jednak happy endu nie było - jedynie chwilowy strach szczecińskiej defensywy. Ten był znacznie większy w 8. minucie, gdy Mateusz Kizyma "ostemplował" słupek bramki Świtu. Na początku sytuacje kreowali gospodarze, a strzelili... przyjezdni. W 15. minucie Szymon Kapelusz skorzystał na błędzie bielskiej defensywy i celnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Chwilę później o ripostę mógł pokusić się Klisiewicz, lecz jego uderzenie było wyraźnie niecelne. Ostatecznie stan 1:0 dla gości utrzymał się do końca pierwszej części, choć obiektywnie należy stwierdzić, iż to bielszczanie mieli optyczną przewagę.
Po zmianie stron parcie Górali do remisu było nadal wyraźne. W końcu zostało to jednak udokumentowane w rezultacie. W 54. minucie Wojciech Szumilas precyzyjnym dośrodkowaniem znalazł Klisiewicza, a ten głową skierował piłkę do siatki. Mijały minuty, były kolejne okazje z jednej, jak i z drugiej stronu. W doliczonym padł jednak decydujący "cios". Gola na wagę trzech punktów strzelił dla Podbeskidzia aktywny w tym meczu Klisiewicz, który ponownie pokonał bramkarza "Świtu" celną główką.