Jak można się było spodziewać, inicjatywa na Stadionie Miejskim należała do Podbeskidzia, które grę długimi fragmentami prowadziło. Strzały Macieja Górskiego, Marcina Biernata czy Bartosza Florka nie były dostatecznie precyzyjne, przez co bramkarz Olimpii nie musiał sięgać po swój najwyższy kunszt. W 30. minucie goście sami mogli pluć sobie w brodę, bo stracili piłkę przed własną bramką na rzecz Wojciecha Szumilasa, który z pomocą rykoszetu pokonał Kacpra Górskiego. Miało od tego momentu pójść "Góralom" łatwiej, ale... w 34. minucie to Konrad Forenc skapitulował. Autor wyrównania to Maciej Mas, a gol o tyle wzbudził emocje, że sędzia liniowy wzniósł w górę chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną...

Kolejne minuty to napór podrażnionego Podbeskidzia. Do wspomnienia minuta 39. i dobra reakcja golkipera gości przy próbie Biernata. W 48. minucie podobnie błysnął przy uderzeniu Florka, za moment w ostatniej chwili zablokowany został Szumilas. Ekipa z Grudziądza nie pozostała dłużna, a mocny strzał Dominika Frelka, sparowany przez bramkarza bielskiej drużyny, wzmógł czujność podopiecznych Krzysztofa Brede, którzy wiele kolejnych minut na murawie... przespali. Niepodobnym wydawało się, że zdołają wygrać, gdy w 74. minucie przekroczenia przepisów "cegłą" przypłacił Lucjan Klisiewicz. A jednak!

W osłabieniu liczebnym to Podbeskidzie przeprowadziło decydującą akcję. W 86. minucie Bartosz Martosz przytomnie znalazł się w "16", wycofał do Szumilasa, który zapracował na miano bohatera meczu ze zwycięskim dla "Górali" finałem.