Na przerwę w zdecydowanie lepszych nastrojach udali się podopieczni Bartosza Woźniaka. Duża w tym zasługa przede wszystkim Damiana SzczęsnegoMichała Szczyrby. Pierwszy z wymienionych błysnął w 20. minucie, w której pokonał Kamila Madejskiego strzałem z pola karnego. Niebawem wynik poprawił inny z pomocników Beskidu, zaskakując golkipera uderzeniem z rzutu wolnego. Kopnięta z odległości kilkunastu metrów piłka odbiła się od murawy tuż przed interweniującym bramkarzem. Wynik 2:0 dla przyjezdnych świadczył o ich boiskowej wyższości. Wynikała ona z większych umiejętności piłkarzy lidera. 



Chwilę po przerwie mecz mógł „zamknąć” Kamil Janik. Zmiennik zmarnował okazję, a Bory nie straciły ochoty na podjęcie próby zmiany niekorzystnego rezultatu. Przełożyło się to na optyczną przewagę gospodarzy w pierwszej fazie rewanżowej odsłony. Defensywę rywala próbowali zaskoczyć m.in. zagrywając piłkę w przestrzeń za ostatnią linią obrony, ale nie potrafili złapać kontaktu z mądrze grającym rywalem. Ten ustawiony w obronie średniej odgryzał się za pomocą ataków szybkich i dopiął swego. W okolicach 70. minuty zyskał przewagę, wypracował sobie kilka sytuacji strzeleckich. Jedną z nich na gola zamienił Jakub Małkowski, który wykończył z bliska dośrodkowanie z bocznego sektora. Chwilę później Adrian Sikora ostemplował słupek. Ambitnie grający podopieczni Sebastiana Gierata do ostatniego gwizdka arbitra szukali bramki, w tym momencie już tylko honorowej, ale Konrad Krucek był dzisiaj w dobrej dyspozycji.