Początek meczu bez wątpienia należał do gospodarzy. Rezerwy LKS-u odważnie zagrały w ataku, co przełożyło się na liczbę sytuacji bramkowych. Żadnej z nich miejscowi jednak nie wykorzystali – albo brakowało im zimnej krwi pod bramką bialskiej Stali, albo fenomenalną interwencją popisywał się dobrze dysponowany tego dnia bramkarz BKS-u Jan Syc. 

 

Podopieczni Pawła Krzysztoporskiego jednak z czasem wrzucili wyższy “bieg”. Pierwszy sygnał do ataku dał Tomasz Janik, który po zgraniu piłki przez Jakuba Pilcha przeniósł ją nad bramką. BKS przewagę na placu gry osiągnął w ostatnim kwadransie premierowej odsłony gry. W 32. minucie wynik meczu otworzył Kamil Dokudowiec. Pomocnik otrzymawszy dogranie z prawej strony boiska od Antoniego Rozmusa pokonał bramkarza LKS-u “na raty”. Dokudowiec raz jeszcze mógł wpisać się na listę strzelców 10 minut później, lecz z bliskiej odległości przestrzelił. Bialska Stal jednak dopięła swego i podwyższyła rezultat. W 43. minucie Dariusz Łoś pokonał golkipera gospodarzy po świetnej indywidualnej akcji. 

 

Druga połowa rozpoczęła się od groźnej “główki” Rozmusa. Piłka jednak minęła bramkę. Wydawać by się mogło, że “Goczały” ruszą do odrabiania strat - tak się jednak nie stało. Ze strony miejscowych nie było zmasowanych prób odwrócenia losów spotkania. Wszelkie nadzieje rezerw LKS-u rozwiał Pilch w 63. minucie, wykorzystując złe ustawienie bramkarza i lobując go z odległości 30. metrów. Na tym jednak BKS nie zamierzał poprzestać. W 77. minucie Dokudowiec podwyższył rezultat na 4:0, celnie przymierzając z bocznego fragmentu boiska po tzw. długim słupku, ustalając tym samym wynik spotkania.