Uwagę w pierwszej kolejności zwraca fakt, że treningów po okresie zimowej przerwy nie wznowili podstawowi dotąd zawodnicy ekipy z Rudnika. To zwłaszcza Robert Goszyk, Natan Prandzioch i Adam Barcik. – Szkoda, że nie podjęli treningów, bo byli istotnymi postaciami w zespole. Ale nic na siłę – wyjaśnia prezes klubu Dariusz Byrczek.


U reprezentanta skoczowskiej A-klasy pojawiły się równocześnie nowe twarze. I w tym przypadku to nazwiska znaczące. Swoim doświadczeniem w linii pomocy służyć ma Ireneusz Brachaczek, który do Rudnika przeniósł się z „okręgowicza” z Pruchnej. Nowym nabytkiem, także mającym już kluby wyższego szczebla w piłkarskim życiorysie, jest Marcin Kołek, który z powodzeniem występować może jako pomocnik, ale i napastnik. – Liczymy na to, że obaj piłkarze pozyskani zimą nie tylko pomogą zespołowi w osiąganiu jeszcze lepszych wyników, ale i przysłużą się do rozwoju naszych młodszych zawodników – komentuje sternik LKS-u Rudnik, awizując ponadto powrót z wypożyczenia do juniorskiej ekipy Victorii Hażlach bramkarza Tomasza Parchańskiego.

Czy odmienionemu personalnie zespołowi będzie dane jednak rywalizować w lidze? – Wszyscy chcieliby grać, ale na dziś jakoś optymistycznie to nie wygląda – dodaje Byrczek.