
Z dużej chmury...
Spotkanie Zagłębia Sosnowiec z Podbeskidziem Bielsko-Biała kreśliło się jako hit świątecznej kolejki Betclic 2. ligi. Sytuacji bramkowych nie zabrakło, goli już tak.
Górale przedłużyli serię meczów bez porażki, jednak czy z satysfakcją? Na pewno był to niezły występ piłkarzy z Bielska-Białej. Zabrakło tylko najważniejszego, a mianowicie goli. Na początku spotkania Michał Willmann został zablokowany po dobrym przechwycie. W odpowiedzi, swojej szansy szukał Kamil Biliński - w tej sytuacji bardzo dobrze interweniował Marcin Biernat, wybijając piłkę z linii bramkowej. Na tym nie było koniec sytuacji. W 8. minucie do wysiłku po strzale Macieja Górskiego zmuszony został golkiper Zagłębia. Napastnik Podbeskidzia raz jeszcze próbował kilka minut później - po akcji z Linusem Rönnbergiem. Górski trafił jednak prosto w Kacpra Siutę.
W 23. minucie Podbeskidzie zdołało trafić do siatki gospodarzy po "główce" Biernata. Sędzia gola nie jednak nie uznał - spalony. Później już tempo meczu nie obfitowało w taką liczbę sytuacji strzeleckich. Nadzieją na zmianę tego stanu rzeczy miała być druga połowa.
W 52. minucie na prowadzenie mogli wyjść zawodnicy z Sosnowca. Po dośrodkowaniu Joela Valencii z lewej strony boiska Emmanuel Agbor przejął piłkę i strzelił lewą nogą z około 6 metrów w poprzeczkę. Po stronie Górali najlepszą okazję miał Wojciech Szumilas - bezpośrednio z rzutu wolnego. Ostatecznie stan 0:0 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego. "Strzelby" w obu ekipach dziś "milczały", niemniej było to dość interesujące spotkanie.