Już w premierowym kwadransie w Skoczowie działo się sporo. W 12. minucie Tempo zdobyło prowadzenie. Podanie otrzymał Tomasz Stasiak i mimo asysty defensorów Beskidu uderzył perfekcyjnie „w okienko”. Niemal natychmiastowa była odpowiedź gospodarzy, przy której dopisał im piłkarski fart. Z pozoru niegroźna akcja w bocznym sektorze boiska przyniosła dośrodkowanie Kacpra Gredki w słupek, po czym futbolówka odbiła się od pleców Zbigniewa Huczały i wkulała do „sieci”. Ekipa z Puńcowa była jednak zespołem na tyle aktywnym, by przed pauzą wtórnie uzyskać nikłą zaliczkę. W 37. minucie z rzutu rożnego wrzutką popisał się Stasiak, a na bliższym słupku finalizacji głową dopełnił Michał Pszczółka.
 



Druga połowa to kolejna dawka bramek. Wyrównanie dla Beskidu – odnotowane w 58. minucie przez Adriana Borkałę – ziściło się w następstwie kornera. Pomocnik skoczowskiej drużyny piłkę „wkręcił” do celu przy nazbyt nonszalanckiej postawie Tempa i niezrozumieniu Tomasza Olszara z Huczałą. Kiedy podopieczni trenera Pszczółki prowadzenie odzyskali, był to ostateczny zwrot w sobotnie popołudnie. Bohaterem Tempa został Stasiak. W 70. minucie asystował mu Szymon Chmiel, zaś w minucie 78. Michał Tobiasz i tak to na koncie napastnika wieńczącego kontry przyjezdnych znalazł się efektowny hat-trick na wagę udanego finiszu sezonu.