Problemy faworyta

Już na inaugurację niekwestionowany mistrz jesieni miał spore trudności, aby outsidera z Rudnika ograć. Najwyraźniej nie był to przypadek, bo miniony weekend przyniósł stratę punktów lidera. I o tyle nie jest to wielka sensacja, iż ekipa z Pruchnej z bardzo dobrej strony zaprezentowała się przed tygodniem w Pogórzu, stopując ofensywę gospodarzy. Zresztą, zimą do LKS-u '99 dołączyli m.in. znani z boisk „okręgówki” – Paweł Pańta ze Spójni Zebrzydowice oraz Bartosz Szołtys z Błyskawicy Drogomyśl, co znacznie podniosło potencjał drużyny prowadzonej przez Andrzeja Myśliwca.

Jak przebiegała rywalizacja LKS-u '99 i lidera z Kończyc Małych? – Mecz był w pewnym sensie tendencyjny pod wpływem pogody. W pierwszej połowie grając pod wiatr strzeliliśmy gola (Maciej Plinta w 12. minucie – przyp. red.) i prezentowaliśmy się lepiej. Później spotkanie się wyrównało, a im bliżej końca, tym przeciwnik bardziej się odkrywał, co było dla nas idealnym scenariuszem. Generalnie uważam, że wygraliśmy zasłużenie – opowiada szkoleniowiec gospodarzy.

Ostatecznie faworyt osłabiony brakiem pauzującego za kartki Alana Pastuszaka otrzymał jeszcze 2 ciosy – w końcówce potyczki golkipera gości pokonali Dawid MencnerKamil Gabryś, a znaczącego kalibru triumf zespołu z Pruchnej ziścił się. Miała miejsce również sytuacja, która wzbudziła kontrowersje. Z podania Gabrysia gola dla miejscowych strzelił Tomasz Mrówka, ale arbiter po konsultacji z sędzią bocznym trafienia nie uznał, dopatrując się faulu kapitana LKS-u '99. – Mieliśmy swój a-klasowy VAR, co finalnie nie miało wpływu na rozstrzygnięcie, jakie zapadło – klaruje Myśliwiec.

Licznik bije

14 meczów i wciąż pogromcy w bieżących rozgrywkach nie znalazł Strażak Dębowiec. Tym razem efektownie 5:1 rozprawił się z imiennikiem z Pielgrzymowic, choć w premierowym kwadransie to gospodarze objęli prowadzenie. Jeszcze przed pauzą nowy wicelider a-klasowej stawki zdołał przejąć inicjatywę. W wysokim zwycięstwie najbardziej dostrzegalny udział miał strzelec 2 goli Emil Zegadło.

Cyfra „0” towarzyszy także niezmiennie ekipie z Rudnika. Różnica jest tu jednak niebagatelna, wszak podopieczni Grzegorza Brychcego pozostają osamotnieni wśród drużyn bez zwycięstwa. Punkty z Rudnika w weekend wywiózł Orzeł Zabłocie.

Zadowolonych brak?

Cukrownik Chybie w innym ciekawym starciu w programie 15. kolejki podejmował LKS Pogórze. Obie drużyny stanęły przed szansą zbliżenia się do lidera i wykorzystały ją raptem częściowo. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wynik bezbramkowy niespecjalnie kogokolwiek usatysfakcjonował, bo dystans do czuba stawki to na ten moment 6 punktów... – To był taki mecz na szczycie, w którym nie zabrakło moich byłych zawodników. Zespołu z Chybia i Pogórza wydają się bardzo wyrównane, co widać po tym rezultacie, ale i ich ogólnym dorobku w całej lidze – stwierdza Myśliwiec.

– My musimy skupiać się na swojej grze. Dobrze rozpoczęliśmy rundę z zespołami z samej góry tabeli, ale trzeba to kontynuować – dopowiada nasz rozmówca. – Pamiętajmy, że każdy mecz jest inny. Zmieniają się ustawienia, jak tylko kogoś ważnego w składzie brakuje. Trudno się spodziewać więc stabilizacji u wszystkich drużyn – dodaje w ocenie ligowej stawki trener LKS-u '99 Pruchna.

Wyniki 15. kolejki:
Błyskawica Kończyce Wielkie – Zryw Bąków 4:1 (2:1)
Cukrownik Chybie – LKS Pogórze 0:0
Błękitni Pierściec – Beskid Brenna 1:0 (0:0)
Strażak Pielgrzymowice – Strażak Dębowiec 1:5 (1:2)
LKS Rudnik – Orzeł Zabłocie 0:3 (0:1)
LKS '99 Pruchna – LKS Kończyce Małe 3:0 (1:0)

TABELA/TERMINARZ