Z mega sensacją i gwarancją emocji
Kolejnej porażki na wiosnę doznał mistrz na półmetku a-klasowych zmagań – LKS Kończyce Małe. To wzmogło apetyty w Pogórzu, Dębowcu i Chybiu, które to zespoły zachowały swoje mistrzowskie szanse.
Derby w napięciu
Aż do doliczonego czasu gry utrzymywał się bezbramkowy wynik w gminnych derbach Strażaka Dębowiec z Iskrą Iskrzyczyn. W okolicznościach zaciętej walki o końcowy triumf gospodarze doczekali się trafienia na wagę 3 „oczek”. Defensorów Iskry po otrzymaniu wrzutki z bocznego sektora boiska wymanewrował Emil Zegadło, by płaskim strzałem nie dać szans bramkarzowi.
– To był bardzo wyrównany mecz, ale takiego się spodziewaliśmy. Mówiłem chłopakom w szatni, że padnie w nim remis albo wygra ten zespół, który pierwszy strzeli gola na wagę zwycięstwa. Ta ocena nie wzięła się znikąd. Rywal z Iskrzyczyna się postawił i w porównaniu do tego, co prezentował rok wcześniej zrobił duży postęp – oznajmia Marcin Sitko, szkoleniowiec Strażaka.
Wpadki? Na porządku dziennym
Nie tak dawno ze zdumieniem a-klasowa społeczność na Śląsku Cieszyńskim przyjmowała porażkę ekipy z Dębowca w Rudniku, co było premierowym skalpem outsidera w całym sezonie. W ten weekend z kolei miało miejsce inne zdarzenie z gatunku nie do przewidzenia. W Zabłociu, w konfrontacji z niemal wyłącznie przegrywającym wiosną Orłem, poległ lider, a przesądził o tym gol Jakuba Goliasza z 22. minuty. Mimo sporego dystansu czasowego podopieczni Łukasza Agaty niczego na „obcym” terenie nie wskórali. – Pojawiła się wypowiedź trenera drużyny z Kończyc Małych, że kryzysu nie ma, tymczasem najwyraźniej coś się dzieje, bo mając tak silną kadrę lider ponownie traci punkty – analizuje szkoleniowiec Strażaka, dodając: – Trochę podobna to sytuacja do naszej po spotkaniu w Rudniku. Trzeba się szybko pozbierać. Tego, że przegraliśmy na własne życzenie lekceważąc rywala już nie zmienimy. Wciąż znajdujemy się w okolicy „pudła” i musimy grać dalej.
Kluczem... solidność
Punktów w meczach z konkurentami teoretycznie łatwiejszymi nie traci LKS Pogórze, który wygrywając 2:1 w Bąkowie dobił do 39 punktów – dokładnie tylu, ile ma wciąż przewodzący stawce LKS Kończyce Małe. – Ekipa z Pogórza jest stabilna. Myślę, że to dobre określenie. Nie gubi punktów, a konsekwentnie je zbiera. Różnicę robi też obecność duetu ekstraklasowego – komentuje Sitko.
Inny z pretendentów do tytułu – Cukrownik Chybie – nie może na dobre „odpalić”. W niedzielę zremisował w Brennej i jest to 4. z rzędu podział łupów z przeciwnikiem. Przyjezdni po dwakroć obejmowali prowadzenie uderzeniami Konrada Michalskiego, ale natychmiastowo odpowiadał Arkadiusz Tarasewicz. – W Chybiu graliśmy kolejkę wcześniej i obie drużyny miały świetne szanse, aby przechylić szalę na swoją korzyść. Jechaliśmy tam natomiast z przeświadczeniem starcia z rywalem, który się mocno do przygotowań zimą przyłożył, a przy tym wzmocnił kadrowo. Wydawało się, że będzie dyktował warunki w naszej lidze. Ale to jednak A-klasa – tu niczego nie można być pewnym – klaruje Sitko.
Indywidualne popisy
Dokonując podsumowania kolejki numer 20. nie sposób pominąć strzeleckie wyczyny personalne. W Pielgrzymowicach widma degradacji nie oddalił od siebie LKS Rudnik, a najbardziej przyczynił się do tego autor 4 bramek Marek Piwko, wspomagany „dwupakiem” Adama Lebiody. W Pierśćcu za to brylowali w duecie czołowi zawodnicy LKS '99 Pruchna – Kamil Gabryś i Maciej Plinta. Obaj notując hat-tricki zafundowali „demolkę” miejscowym Błękitnym, wszak już do przerwy goście prowadzili wyraźnie 5:0.
Wyniki 20. kolejki:
Strażak Dębowiec – Iskra Iskrzyczyn 1:0 (0:0)
Beskid Brenna – Cukrownik Chybie 2:2 (0:0)
Błękitni Pierściec – LKS '99 Pruchna 2:7 (0:5)
Strażak Pielgrzymowice – LKS Rudnik 6:1 (3:0)
Zryw Bąków – LKS Pogórze 1:2 (0:2)
Orzeł Zabłocie – LKS Kończyce Małe 1:0 (1:0)
TABELA/TERMINARZ