- To był mocno szarpany mecz... Dużo walki, a mało grania w piłkę. Szkoda, bo Góral ma duży potencjał, aby grać piłką. Widziałem ten zespół w poprzednich spotkaniach, a z nami nastawił się na mocno fizyczną grę. Mamy 3 punkty, ale nie mamy 3 ważnych zawodników, którzy skończyli mecz z kontuzją - powiedział trener Tempa Michał Pszczółka. 

 

 

Już od początku meczu widzowie spotkanie nie mogli narzekać na brak emocji. W 2. minucie Dariusz Dziadek wyprowadził Tempo na prowadzenie, puentując golem daleki wyrzut z autu. W 8. minucie puńcowianie prowadzili już 2:0, gdy Rafał Adamek otrzymawszy prostopadłe dogranie z głębi pola, wygrał pojedynek sam na sam z golkiperem miejscowych. Ci jednak podjęli "rękawicę", gdy w 10. minucie Bartłomiej Rucki precyzyjnie przymierzył z rzutu wolnego z 25. metra. Na następną bramkę przyszło czekać do końcówki spotkania. To wówczas Adamek przytomnie odnalazł się w polu karnym rywala i ulokował piłkę w siatce. 

 

I to by było tyle, jeśli chodzi o bramkowe łupy w tym starciu, co jednak nie oznacza, że po zmianie stron nie działo się nic. Góral ambitnie walczył, aby nawiązać jeszcze kontakt, a puńcowianie, aby podwyższyć rezultat. Najlepszą okazję ku temu miał Dawid Okraska, lecz piłka zatrzymała się po jego strzale na słupku. Po stronie Górala zabrakło szczęścia m.in. Dariuszowi Ruckiemu

 

- Uważam, że obie drużyny zagrały twardo. Ale nie trwało to przez całe spotkanie, a przez jego 30. minut. Później było już więcej gry. Tempo jako doświadczony zespół wykorzystało nasze słabości. My jednak jesteśmy zadowoleni, że potrafiliśmy nawiązać walkę z takim rywalem - ocenia trener Górala.