Nie jest to rezultat, który wzbudza radość w Cygański Lesie. Młodzi piłkarze Rekordu, tworzący zaplecze dla pierwszego zespołu, chcieli przystąpić do rundy wiosennej z myślą o poprawie tego stanu rzeczy. To jednak nie było im dane. – Bardzo żałuję, że nie mogliśmy rozegrać rundy rewanżowej. Powodów jest wiele, dlatego wymienię tylko kilka z nich. Po pierwsze kwestia ambicjonalna i honorowa – na pewno przed sezonem liczyliśmy na wyższe miejsce w tabeli, dlatego drużyna chciała na wiosnę udowodnić, że oprócz przyjemnej dla oka, ofensywnej gry, za co byliśmy chwaleni chyba przez wszystkich trenerów rywali, będziemy efektywni w zdobywaniu ligowych punktów.

Tego już niestety się nie dowiemy, choć myślę, że bylibyśmy w tej kwestii pozytywną niespodzianką i „czarnym koniem” rundy wiosennej, o czym mówiłem w okresie zimowym. Drugi powód do żalu i uważam, że ważniejszy od pierwszego to fakt, iż naszym młodym zawodnikom został niejako „skradziony” czas półrocznego rozwoju, zbierania cennego doświadczenia, ponieważ nic nie zastąpi meczu ligowego. Tych nierozegranych minut na boisku w meczach o punkty nikt im nie zwróci. W ogóle okres kwarantanny to dla nich strata, oprócz meczów, kilkuset godzin treningów
– mówi na łamach strony klubowej trener Rekordu II, Szymon Niemczyk.

Warto odnotować, iż rezerwy "rekordzistów" były jednym z najmłodszych zespołów w Lidze Okręgowej Bielsko-Tyskiej. To, zdaniem szkoleniowca drużyny, miało odzwierciedlenie w finalnym rezultacie. – Z różnych przyczyn średnia wieku zawodników grających w naszych rezerwach obniżyła się względem poprzedniego sezonu o niemal cztery lata! To jest przepaść i to musiało odbić się na wynikach. Jak już wspomniałem, mimo wszystko zajęliśmy niesatysfakcjonujące miejsce w tabeli, apetyty były większe. Biorąc pod uwagę fakt samej lokaty wystawiłbym ocenę dopuszczającą. Jednak biorąc pod uwagę styl jaki prezentowaliśmy, szczególnie w ofensywie, śmiało mogę dać piątkę z plusem. Strzeliliśmy mnóstwo bramek, jak na drużynę z drugiej części tabeli, ale traciliśmy ich niestety także sporo. Tylko jak traciliśmy te bramki? Głównie po rzutach wolnych i rożnych, gdzie nasi siedemnastolatkowie nie byli w stanie rywalizować w walce o górne piłki z rywalami zazwyczaj wyższymi i znacznie cięższymi – dodaje Niemczyk.