Na półmetku zmagań ligowych w „okręgówce” bielsko-tyskiej piłkarze z Bestwiny oglądają plecy tylko liderującej Iskry Pszczyna. Nic dziwnego, że niewielka strata punktowa, jak również sprzyjający na wiosnę terminarz gier dla LKS-u, wywołują chęci kontynuowania sezonu. – Chciałbym bardzo, abyśmy wreszcie ruszyli. Nawet, gdy rozgrywki wystartują 23 maja, to przy założeniu zaliczenia rundy w grupach mistrzowskiej i spadkowej do końca czerwca spokojnie wyrobimy się. A ostateczne rozstrzygnięcia będą miarodajne. Jesienią graliśmy najtrudniejsze mecze na boiskach rywali, teraz choćby Iskra Pszczyna czy MKS Lędziny musiałyby walczyć o punkty u nas – wyjaśnia prezes bestwińskiego klubu Tomasz Miroski.

Co ciekawe, wykluczyć nie można także scenariusza, że w przypadku odwołania wiosennych zmagań przez futbolistami z Bestwiny pojawi się szansa, by o IV ligę zawalczyć. – Docierają do nas słuchy, że niektórzy obecni IV-ligowcy są w bardzo trudnej sytuacji finansowej i wcale na tym poziomie nie będą chcieli za wszelką cenę pozostawać – dodaje sternik LKS-u.

W Bestwinie tymczasem spoglądają w przyszłość optymistycznie. – Mamy stabilną sytuację, sponsorzy nas ciągle wspierają i jesteśmy wolni od długów. Poza tym bardzo cenimy sobie przychylność władz samorządowych z wójtem na czele. Mamy już stadion na poziomie przynajmniej IV-ligowym, podjęlibyśmy więc z przyjemnością wyzwanie, aby stworzyć także drużynę na miarę IV ligi – przyznaje Miroski.