Kolejną bolesną lekcję siatkówki dostali dzisiaj zawodnicy beniaminka z Bielska-Białej. Podopiecznym Janusza Bułkowskiego zabrakło atutów, by przeciwstawić się czołowej drużynie PlusLigi. bbts_bielsko3

Początek premierowej odsłony pokazał, że przyjezdni, chcąc myśleć o nawiązaniu równorzędnej rywalizacji ze Skrą, muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Tak się jednak nie stało. Od stanu 2:2 gospodarze stopniowo powiększali swoją przewagę. Najpierw punkt zdobył Mariusz Wlazły, a następnie Michał Błoński posłał piłkę w antenkę. W kolejnej akcji ten sam zawodnik został zablokowany i zrobiło się 5:2. Na pierwszą przerwę techniczna gospodarze schodzili prowadząc 8:4, na drugą przy wyniku 16:9. Końcówka rywalizacji w pierwszym secie nie przyniosła zrywu i metamorfozy BBTS-u. Skra pewnie wygrał do 14.

Nadzieję w serca kibiców zespołu z Bielska-Białej wlała postawa ich pupili na początku drugiej części meczu. Po dwóch punktach Bartosza Bućki, dwóch Błońskiego, dwóch asach serwisowych Jose Gonzaleza, bloku Tomasza Kalembki i zepsutej zagrywce przez gospodarzy, BBTS prowadził 8:6. Po przerwie technicznej Skra wzięła się do gry, odrobiła straty (12:12 i 14:14) i wyszła na prowadzenie, którego już nie oddała. Finalna część seta, zakończona atakiem Facundo Conte, należała do bełchatowian. Gra siatkarzy BBTS-u przy remisie 14:14 posypała się. Trzy zdobyte punkty, przy jedenastu Skry, oddają obraz gry w końcówce tej partii.

W trzeciej odsłonie przyjezdnym wyraźnie zabrakło wiary we własne umiejętności, wiary w to, że mogą jeszcze odwrócić losy meczu. Set bez historii. Bełchatowianie grali na luzie, szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (5:1, 8:3, 10:5) i systematycznie ją powiększali. Na drugą, regulaminową przerwę zespoły schodziły przy wyniku 16:8. Chwilę później było po meczu – 25:11.

PGE Skra Bełchatów – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:14, 25:17, 25:11)

BBTS: Kwasowski, Kalembka, Buniak, Błoński, Bućko, Gonzalez, Swaczyna (libero) oraz Akimienka, Vlk Trener: Bułkowski