Jak można się było spodziewać, na przestrzeni znaczących fragmentów spotkania na boisku w Wapienicy inicjatywa należała do piłkarek Górnika. To one również notowały więcej takich akcji, które mogły przynieść im powodzenie. Doskonale między słupkami „świątyni” Rekordu radziła sobie jednak Jessica Ludwiczak, która zwłaszcza w drugiej połowie gry sięgać musiała po swoje bramkarskie walory. Wcześniej piłkarki z Łęcznej stwarzały zagrożenie, ale z celnością ich uderzeń było na bakier. Sporadycznie do głosu dochodziły też gospodynie, które – co ciekawe – już na wstępie meczu mogły zadbać o niemałą niespodziankę, gdy w dobrej strzeleckiej pozycji znalazła się Daria Długokęcka.

I kiedy wszystkie oznaki boiskowej batalii wskazywały na konieczność podzielenia się łupami wraz z bezbramkowym remisem, szczęście zawodniczkom Górnika dopisało. Jak bowiem inaczej nazwać pozornie niegroźną sytuację, w której po kontakcie z Alicją Bednarek upadła w polu karnym trącona Oliwia Rapacka? Była 95. minuta, strzał Marcjanny Zawadzkiej wymierzający sprawiedliwość znalazł drogę do siatki w przeciwnym kierunku do interweniującej Ludwiczak, a czasu na jakąkolwiek reakcję nie było. W takich to okolicznościach zespół faworyzowany wyjechał z Bielska-Białej z kompletem. Zasłużonym, aczkolwiek co podkreślono w pomeczowej relacji na klubowej stronie Rekordu – „remis byłby nagrodą za waleczność, za ambicję, za zdrowie w przenośni pozostawione na boisku”.