Tercet „łeb w łeb”

Muńcuł Ujsoły, Stal-Śrubiarnia II Żywiec oraz Maksymilian Cisiec – te drużyny legitymują się aktualnie identycznym dorobkiem punktowym (11) przy 3 zwycięstwach, 2 remisach i „pustym przebiegu” w kontekście meczów przegranych. W miniony weekend jednak największą korzyść odczuł ten ostatni z zespołów, odrabiając straty do konkurentów wobec zwycięstwa w delegacji w Łękawicy. – Wyrównany mecz, w którym obie drużyny mogły szalę na swoją stronę przechylić – opowiada Mateusz Motyka, szkoleniowiec Maksymiliana, któremu przyszło odrabiać stratę po bramce Roberta Mrózka z 23. minuty. Jeszcze przed nadejściem przerwy wyrównał uderzeniem z dystansu Daniil Vavenko. Losy meczu rozstrzygnięte zostały trafieniami Maksyma Kostenki z 71. minuty, wykorzystującego błąd bramkarza Daniela Golca, oraz odpowiednio sfinalizowaną kontrą Kamila Kłusaka. – Byliśmy skuteczniejsi w tym kluczowym fragmencie gry. W szatni powiedzieliśmy sobie kilka słów, pozytywne okazały się też zmiany, a rezerwowi mieli swój udział w bramkowych zdobyczach – klaruje trener ekipy z Ciśca.

Maksymilian podtrzymał miano drużyny niepokonanej i skorzystał na potknięciu rywali, których doścignął w tabeli. – Początek sezonu jest obiecujący, ale mogło być nawet lepiej – mówi Motyka. – Zaskoczył mnie remis Górala z Muńcołem. Po dokonanych latem transferach i pieniądzach, jakie się w Ujsołach pojawiły, ta drużyna punktów gubić nie powinna – dodaje nasz rozmówca.

Beniaminek siłą rozpędu

Za plecami wspomnianego tercetu liderów plasuje się z nieznacznym dystansem m.in. LKS Sopotnia. Beniaminek zanotował w sobotę zwycięstwo numer 3. w obecnych rozgrywkach, do którego przyczynili się golami z końcówki meczu zawodnicy wprowadzeni na murawę z ławki – Emil Kosiński oraz Sebastian Marszałek. – Praktycznie co mecz zespół z Sopotni punktuje. Przekonamy się czy ten trend utrzyma się w dalszej części ligi, ale na razie to jedno z pozytywnych zaskoczeń – analizuje szkoleniowiec Maksymiliana.

Faworytów nie widać

– Poziom tej A-klasy jest bardzo wyrównany. Nie ma żadnego słabeusza, ale nie ma też drużyny, która od reszty odstawałaby – mówi Motyka. A mówiąc o ekipach z dolnych rejonów tabeli, w oczy rzuca się fatalna seria Jeleśnianki Jeleśnia, która tym razem mimo pościgu ze stanu 0:2 oddała wszystkie „oczka” Beskidowi Gilowice, wtórnie w tym sezonie strzelającego ważne gole „last minute” za sprawą Szymona Tatary. – Trudno mi ocenić co takiego stało się w Jeleśni, bo z tego, co pamiętam zawsze była to solidna drużyna, zaliczana do górnej części stawki. Nie skreślałbym jej – podkreśla Mateusz Motyka.

W miniony weekend ciekawie było też w rywalizacji Grapy Trzebinia z Koszarawą Żywiec i LKS Leśna ze Świtem Cięcina. W pierwszym przypadku dublet Kacpra Pióreckiego doczekał się riposty gospodarzy, w drugim błyszczał strzeleckim instynktem – co ciekawe po zameldowaniu się na murawie po wejściu z ławki – Kajetan Lach, którego trafienia w liczbie aż 4 zapobiegły premierowej w tym sezonie wygranej beniaminka.

Wyniki 5. kolejki:

Grapa Trzebinia – Koszarawa Żywiec 2:2 (0:0)
Gole: Wawrzyczek, Hankus – Piórecki (2)

Góral Żywiec – Muńcuł Ujsoły 1:1 (1:1)
Gole: Skalla – Najzer

LKS Sopotnia – GKS II Radziechowy-Wieprz 2:0 (2:0)
Gole: Kosiński, Marszałek

Stal-Śrubiarnia II Żywiec – Skrzyczne Lipowa 0:0

Orzeł II Łękawica – Maksymilian Cisiec 1:3 (1:1)
Gole: R. Mrózek – Vavenko, Kostenko, Kłusak

Jeleśnianka Jeleśnia – Beskid Gilowice 2:3 (0:0)
Gole: Hulbój, Dunat – Kruczyński (2), Tatara

LKS Leśna – Świt Cięcina 5:3 (2:1)
Gole: Lach (4), Iwanek – Starczała (2), Łącki

TABELA/TERMINARZ