SportoweBeskidy.pl: Występowałeś przez kilka sezonów w Błyskawicy Drogomyśl. Co Cię skłoniło do tego, aby latem zmienić nie tylko barwy klubowe, ale i kraj - dołączając do czeskiego SK Dětmarovice? 

Damian Stawicki: Sytuacja potoczyła się bardzo dynamicznie. Pod koniec sezonu nawet nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Byłem pewny, że nadal zostanę w Błyskawicy Drogomyśl. Pod koniec ostatniego sezonu byłem już dobrze zżyty i zgrany z całą ekipą z Drogomyśla, jednak gdy zagrałem pierwszy sparing w koszulce Detmarovic na ładnym stadionie i pięknej murawie przeciwko Frydek Mistek (3 poziom rozgrywkowy w Czechach), to chęci do gry w piłkę nożną skoczyły i to mocno. Nowa motywacja do ciężkich treningów i nowa przygoda. A ja uwielbiam szalone przygody, więc uznałem, że liga czeska i gra w Detmarovicach to będzie godny challenge dla mnie. 

 

SportoweBeskidy.pl: Przez pierwsze pół roku występowałeś ze swoim klubowym kolegą z Błyskawicy - Dawidem Lechem. Wiem jednak że nie byliście jedynymi Polakami w SK Dětmarovice. Jak szatnia Was - Polaków - przyjęła czeska szatnia? 

D.S.Dzięki temu, że był z nami bramkarz, Krystian Majerczyk było to na pewno prostsze i przyjęli nas mega pozytywnie. Wiadomo były trudniejsze momenty. Szczególnie na samym początku, ponieważ czeski język wcale nie jest taki prosty do zrozumienia. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: A w której szatni panuje lepsza atmosfera - polskiej czy czeskiej? 

D.S.: Szczerze, ciężko tak jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ atmosfera jest zazwyczaj uzależniona od wyników. W tych dobrych okresach, po dobrych meczach i mocnych treningach czeska szatnia jest bardzo zabawna i muzyka gra cały czas. Na pewno nie zobaczysz piwa, ale osobiście wolałbym się cieszyć w języku polskim, bo przynajmniej wiem co śpiewam (śmiech). 

 

SportoweBeskidy.pl: Jaka jest różnica między czeską ligą a polską? 

D.S.To, co mi się głównie rzuca w oczy, to na pewno przygotowanie motoryczne zawodników i bardziej techniczny styl gry. Każdy zawodnik potrafi utrzymać się przy piłce i próbuje szukać najlepszych rozwiązań. Dużo więcej jest pojedynków 1 na 1. Jak na 4 poziom rozgrywkowy w Division F gra dużo zawodników, którzy w przeszłości grali na najwyższym poziomie w Czeskiej Republice i to podbija super poziom meczów i motywuje do jak najlepszej gry. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: Jak wyglądają boiska i ogólnie szeroko pojęta infrastruktura sportowa w Czechach? W Polsce - jak zresztą doskonale wiesz - zimą jest spory problem z trenowaniem. 

D.S.: Boiska - to na pewno jest ciekawe - bo praktycznie wszystkie mają największe z możliwych wymiarów. 
Śmialiśmy się z Dawidem Lechem kiedyś, że to jest ich sekret tej motoryki. Boiska jak lotniska od juniora to potem można i biegać lekko za seniora (śmiech). A jakość murawy... no to nic tylko klepać piłeczką. To jest duży plus tej ligi. 


Jeśli chodzi zaś o infrastrukturę to są miejsca, gdzie czas się zatrzymał. Czuć - czasem - historię tych klubów i to dosłownie (śmiech)! Ale niektóre z nich są już elegancko wyremontowane, z nowymi trybunami i bocznymi boiskami treningowymi. Detmarovice są obok Karviny, więc w razie zimowej aury na szczęście możemy korzystać ze sztucznych boisk w Karvinie.

 

SportoweBeskidy.pl: Zimą byłeś na testach w polskich klubach, lecz zdecydowałeś się zostać w Czechach. Co Cię do tego skłoniło? 

D.S.: Tak, tak - przyznam, że były podejmowane próby tej zimy. Jeździłem na mecze do Opola. Fajne sparingi zagrałem w Jawiszowicach. W tej drużynie spędziłem najwięcej czasu. I byłem bardzo blisko, żeby tam zostać. Super drużyna i życzę im jak najlepiej. Szczególnie, że gra tam mój dobry kolega z "Cichociemnych", Łukasz Radomski. Jednak gdzieś wewnątrz nie do końca potrafiłem się z tym pogodzić, żeby ta czeska przygoda się już skończyła. Intuicja mi tak podpowiedziała i na ten moment jestem bardzo zadowolony z tej decyzji.

 

 

SportoweBeskidy.pl: Co z Czech chciałbyś przenieść do Polski jeśli chodzi o piłkę nożną? 

D.S.Myślę, że jest kilka takich rzeczy, które można byłoby przenieść z Czech w nasze piłkarskie Beskidy, aby wspólnie dążyć do wypromowania jak największej ilości dobrych zawodników z naszego regionu. Uważam, że na ten moment pewne jest to, że jeżeli młody zawodnik przyjdzie grać tutaj do Czeskiej 3/4/5 ligi to dużo może się jeszcze rozwinąć jako sportowiec i jako piłkarz. Nie jest to proste, bo wymaga to zmiany nastawienia przede wszystkim do treningów, które są mocno wymagające. Przed i w trakcie sezonu. 


Positive mental - bardzo ważny aspekt. Jak dla mnie, mentalność w Czechach jest bardziej pozytywna i ona też pomaga na boisku podejmować bardziej odważne decyzje. Przygotowanie motoryczne i fizyczne - trenerzy traktują zawodników tutaj w Czechach bardziej jako atletów niż tylko piłkarzy. Budowanie świadomości i zachęcanie młodych zawodników do indywidualnych treningów, a także techniczny styl gry - te rzeczy również fajnie byłoby przełożyć na nasze krajowe podwórko. 

 

SportoweBeskidy.pl: Jak wygląda sytuacja w tabeli SK Dětmarovice i jakie są Wasze cele na ten sezon?

D.S.: Zespół mocno się przebudował. Jest nowy Trener, który mówi po polsku. Zespół jest jeszcze bardziej "egzotyczny" niż w pierwszej rundzie. Bo poza Polakiem i Czechami jest jeden Serb, dwóch zawodników z Nigerii, jeden z Jamajki. Teraz w szatni będzie więcej rozmów po angielsku, co mnie bardzo cieszy, bo po czesku i tak się nigdy nie nauczę mówić (śmiech). Myślę że naszym celem będzie po prostu jak najlepsza gra. Jeżeli będziemy grać to co potrafimy na treningach to powinno być dobrze. Szkoda, że ta rudna już będzie bez Dawida Lecha, bo zawsze raźniej jak w szatni ma się kompana.

 

 

SportoweBeskidy.pl: A jak kreśli się Twoja przyszłość - będziesz chciał pozostać w Czechach czy wrócisz do Polski, a może wyruszysz w kolejne zakątki na piłkarskiej mapie Europy? 
D.S.
: Teraz na pewno chce się koncentrować na treningach i najbliższych meczach w Detmarovicach. Mam nadzieję, że będzie to udana runda dla mnie i całej drużyny. A co los przyniesie, to już zobaczymy. Jak będzie jakaś ciekawa propozycja, to na pewno chciałbym spróbować jeszcze zagrać w innych krajach. Mam teraz kolegę w drużynie z Jamajki i Nigerii to może tam polecę na kolejną przygodę (śmiech).